środa, 28 lipca 2010

B.o.B. - B.o.B Presents: The Adventures of Bobby Ray


B.o.B.
B.o.B Presents: The Adventures of Bobby Ray
Grand Hustle, 2010

58%







Różni słuchacze, różne opinie...


Typ A: jaram się Snoop Doggiem. Mam gdzieś Kev Browna.

Najbardziej oczekiwana płyta roku. Powinna być dobra rotacja w mediach, bo to najbardziej chwytliwy debiut 2010. Przypomina to trochę Attention Deficit, z tą różnicą, że Bobby łatwiej wpada w ucho. Swoje też robią wokalista Weezera oraz T.I., Lupe i Eminem, który zamiótł.

Typ B: lubię po prostu dobry rap.

Zasada numer jeden: pokaż swoje skille, a nie to, jak gruby masz portfel i kogo ty tam nie znasz. W przypadku Bobby'ego Raya sprawdza się to... w połowie. Umiejętności ma takie, że ze znikomą pomocą, może nagrać dobrą płytę. Byłoby to lepszym rozwiązaniem, bo gościnne zwrotki Lupe Fiasco (kiedy te pieprzone Lasers?), T.I.'a i Marshala zjadły gospodarzowi album.

B.o.B. nie jest wielkim raperem. Jest dobry w tym co robi, dobrze śpiewa, ale do podobnych stylistycznie Kid Cudiego i Kanye Westa mu daleko. Przynajmniej na razie. Nie rzuca się w ucho także koncept.

Beaty chwytliwe i "łatwe", ale "Magic" to przegięcie. Niewybaczalne.

Typ C: mainstream to gówno. Tylko underground!

Przecież to jest niesłuchalne! Płyta tak cukierkowa, że robi się niedobrze. Prawdziwy rap się skończył już dawno temu. Dużo śpiewu i jeszcze więcej niepotrzebnych gości. Wolę U.N.I.

Wokale:
B.o.B., Bruno Mars, Lupe Fiasco, Hayley Williams, T.I., Playboy Tre, Janelle Monae, Rivers Cuomo, Ricco Barino, Eminem.

Produkcja:
B.o.B., The Smeezingtons, Crada, Alex da Kid, DJ Frank E, A.D., Kutta, Dr. Luke, Jim Jonsin, T.I., Lil' C, Pollow Da Don.