
The Gift of Gab
4th Dimensional Rocketships Going Up
Quannum Projects, 2004
OK, jest to pierwsza recenzja, wyjątkowa, więc taka płyta zostanie poddana testowi. Może źle powiedziane "poddana", ponieważ znam ją już bardzo dobrze. Bardziej tu będzie pasować "przybliżona". W takim razie mam zamiar Wam przybliżyć jednego z najlepszych MC's na zachodzie, kto wie czy w chwili obecnej nie najlepszego i jego pierwsze solowe dokonanie - 4th Dimensional Rocketships Going Up.
Słowo debiut w przypadku Tima Parkera jest złym określeniem. Koleś, który razem ze swoim kumplem z czasów liceum w Sacramento, Chief Xcelem, tworzy fantastyczny duet Blackalicious jest znaną i cenioną postacią w kręgach niezależnego rapu w Stanach Zjednoczonych. Pierwsze pełnoprawne LP pod szyldem Blckalicious wydali w 1999 roku nakładem Mo'Wax. Nia, bo tak się nazywa to dzieło, zrobiła niesamowite zamieszanie i pogłos. Ogromny sukces artystyczny jednak nie odzwierciedlił tego drugiego - komercyjnego. Podobnie rzecz ma się z drugim albumem grupy Blazing Arrow wydanym trzy lata później. Ale dobra, jest rok 2004 i przychodzi czas na pierwsze solo (miejmy nadzieję, że nie ostatnie!) "Daru Nawijania".
Pierwsze co się rzuca w oczy to lista producentów. O ile z Chief Xcelem, Parker tworzył jeden perfekcyjny organizm, tym razem postawił na dwójkę zdolnych producentów z Seattle. Mowa tu o Jake One'ie i Vitamin D. Czy podołali zadaniu? Tak. Swoje produkcje rozłożyli praktycznie pół na pół. Jake One zrobił osiem kawałków, natomiast Vitamin D siedem. Obaj mają zbliżony do siebie warsztat, więc trudno jest rozróżnić, który stworzył dany beat na płycie. W produkcjach dominuje funk, czarny, dobry stary funk. Słychać to w niemalże każdym tracku, z wyjątkiem singlowego "Rat Race" (dzieło Jake One'a). Cała płyta brzmi także bardzo futurystycznie, niekiedy przypomina Deltrona 3030, no ale okładka sama prezentuje nam odległą przyszłość. The Gift of Gab świetnie się w tym odnajduje i stanowi to ciekawy zarys połączony razem z tekstami.
Teksty stanowią o sile tej płyty. Parker nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu, w sumie nakreślonego przez siebie samego. Zawsze można na nim polegać i nie jest inaczej tym razem. Mamy życiowe, ale nie uliczne historie, refleksje zwykłego szarego człowieka, rozmyślania nad przyszłością. Wszystko jest okraszone odrobiną humoru, wg mnie idealnie wkomponowanego w całość. Flow jest mistrzowskie, jedne z najlepszych w historii tej muzyki. Każda litera i sylaba jest wymawiana perfekcyjnie. Gości nie ma za wielu: Vursatyl, Will King, Omega Rae czy Choklate odstają poziomem od GoG, jednak większość z nich śpiewa, nie rapuje.
Co do wydania płyty to można powiedzieć to samo, co o zawartości krążka. Mistrzostwo! Piękny, rozkładany dwuskrzydłowy digipack z grubą warstwą lakieru i świetnym designem jest ozdobą każdej kolekcji. Płyta nie jest także kosmicznie droga, można ją nabyć za 38 zł (co w stosunku do amerykańskich premier jest stosunkowo małą ceną, różnica ok. 30 zł).
Naprawdę zachęcam do zapoznania się z tym materiałem. Jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza, produkcja w 2004 roku w USA. Ale czy jest to klasyk? Hmm, niech każdy odpowie sobie sam na to pytanie po przesłuchaniu albumu. Dla mnie jest, choć do maksimum trochę brakuje. Czego? Trzeba się spytać Timothy'ego Parkera.
Wokale:
The Gift of Gab, Choklate, Vursatyl, Will King, Omega Rae
Produkcja:
Jake One, Vitamin D
Ocena: 8 / 10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz