poniedziałek, 25 sierpnia 2008

Keith Murray - Enigma


Keith Murray
Enigma
Zomba Recording Corporation, 1996








Def Squad to trzech muszkieterów. O ile Ericka Sermona czy Redmana przedstawiać nie trzeba, to o Keithie Murray'u można coś napisać, ponieważ jest najmniej znany z całej trójki. Wszystko przez kłopoty z prawem i bardzo burzliwe życie osobiste. Więzienia, rodzina, rozwód - to tylko telegraficzny skrót.

Najmniej znany, nie znaczy jednak, że jest znikąd. W 1994 roku wydał swoją debiutancką płytę The Most Beautifullest Thing in This World, która z miejsca stała się klasykiem. Ciekawe i spostrzegawcze rymy Keitha z brudnym funkiem od Sermona stworzyły produkt niemalże doskonały. Niemalże, bo nie dane mu było do końca powalczyć z Illmaticiem czy Ready To Die co jest oczywiście zrozumiałe, ale już np. z debiutem Jeru może stawać w szranki.

Podobnie ma się rzecz z tą płytą. Wtedy w Stanach panowała Złota Era w rapie. Klasyk wyrastał na klasyku i kilka pozycji zostało mocno niedocenionych. Ogromne sukcesy komercyjne poparte były tak samymi spektakularnymi sukcesami artystycznymi. 2Pac, Biggie, Jay czy Nas nagrywali jak w transie z korzyścią dla wszystkich - sami zarabiali, nam dostarczali uczty dla uszu.

Enigma jest kontynuacją debiutu tego Pana. o brzmienie ponownie zadbał Erick Sermon, w dwóch utworach swoją klasę pokazał Jay Dee (w środku podpisany jako trio The Ummah, jednak to on sam stworzył dwa podkłady, bez pomocy Q-Tipa i Aliego). Znowu mamy ciężki i brudny funk z mnóstwem sampli z klasyków gatunku: Parliamentu, Funkadelic, Jamesa Browna czy George'a Clintona (lider dwóch pierwszych ekip wspomnianych przeze mnie). Beaty są niesamowicie bujające, idealnie oddają klimat Golden Age'u i Nowego Jorku. Na szczególną uwagę zasługuje singlowy "The Rhyme" z bardzo głęboko płynącą linią basu i świetnie zsamplowanym pianinem na początku. Remix do tego utworu wykonał J Dilla, jest ostatnim trackiem na liście. Do oryginału sporo brakuje, nawet do pozostałych utworów na płycie, jednak klimat jest ten sam.

Nawijka rapera jest zdecydowanie oldschoolowa. Jest tu dużo bragga:

"Yeah, Uh, One time for your mind,
Mr. Murray once again, uncontrolable,
Keepin' it jiggy"

To jeden z wiele przykładów. Opisy życia codziennego są praktycznie normą, Murray w tym temacie nie wyróżnia się niczym szczególnym (moim zdaniem), tak samo jak ubóstwianiem Def Squadu. Goście pierwszoligowi: Busta Rhymes, Redman, Erick Sermon i mniej znani tj. 50 Grand czy Kel-Vicious dostosowali się do poziomu gospodarza, więc poziomu do narzekań nie mamy. Nie mogę rozszyfrować jednak, czemu płyta nosi tytuł "Enigma"... Potrzeba Enigmy do rozszyfrowania? Bardzo możliwe.

Jeden z wielu zapomnianych klasyków z tamtego okresu, podobnie jak Muddy Waters swojego ziomka Redmana - wydany w tym samym roku co Enigma - tak samo już zapomniany. Warto mieć w swojej kolekcji, z tego co wiem jest tylko wydanie USA. Ja takowe posiadam, w środku teksty wszystkich otworów i angielska definicja słowa - a jakżeby inaczej - Enigma! Typowe wydawnictwo undergroundowe z NY. Jeszcze raz polecam, warto mieć, znać koniecznie.

PS.
Siódme miejsce dla najbardziej zapomnianego albumu wg "Ego Trip".

Wokale:
Keith Murray, Redman, Busta Rhymes, Erick Sermon, Kel-Vicious, 50 Grand, Dave Hollister.

Produkcja:
Erick Sermon, Jay Dee (The Ummah).

Ocena: 8 / 10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz