

Miejsce specjalne: Jay-Z
The Blueprint 3
Roc Nation
Haha, a nie mówiłem! Od razu było wiadome, że The Blueprint 3 będzie jednym z najlepszych tegorocznych mainstreamów, mimo całej swojej słabości. Początkowo płyta wręcz śmieszyła, ale z czasem człowiek powoli się do niej przekonywał. Baa, nawet "Young Forever" jest ciekawe (ej, tekst dał Hova bardzo dobry!). "Off That", "D.O.A. (Death of Auto-Tune)", "What We Talkin' About", "Run This Town", "Venus vs. Mars", "Empire State of Mind" to dobre numery, ale wiecie - to jest Jay. Wiecie co on nagrał? Od niego wymaga się najwięcej i niekiedy nie może tyle dać, ile chce kilkadziesiąt milionów osób. Rozczarowanie jest, ale z czasem się zmniejsza. Uff...

10. Ace & Edo
Arts & Entertainment
M3
Beaty. Zmieńcie panowie beaty i będzie całkiem fajnie. Linijki weterani sceny dają momentami niesamowite jak w "Little Young" czy "A's & E's (This Is What We Do)", ale żeby to było na przyzwoitych produkcjach. Ej, no DJ Spinna zawiódł! M-Phazes to jeszcze młokos w grze, ale Spinna?! Zawód jest, ale jakiego kalibru to niech odpowie sobie każdy sam. Dla mnie spory, ale liczę na poprawę w związku z suplementem do płyty - Extra Entertainment.

9. Grandmaster Flash
The Bridge - Concept of a Culture
Strut Records
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. I właśnie tam się znalazłem dzięki The Bridge... Dzięki. Gdyby nie autor i lista gości to w życiu bym tego nie sprawdził i oszczędziłbym sobie zawodu. Produkcyjnie nie spodziewałem się "petardy", ale liczyłem bardzo na zwrotki Q-Tipa, KRS'a, Snoopa i przede wszystkim Big Daddy Kane'a. Nie mówię już nic więcej, bo plusów na siłę nie chce szukać. A może i bym ich nie znalazł? Płyta nie warta żadnych pieniędzy. Prosty przykład na to, jak legenda może sobie zepsuć reputację.

8. Saigon & Statik Selektah
All in a Day's Work
Amalgam Digital
Czy można nagrać dobrą płytę w jeden dzień? Może i tak, ale na to pytanie nie odpowiedzieli mi do końca Statik Selektah z Saigonem. Szczególnie ten pierwszy, bo spodziewałem się poziomu co najmniej Stick 2 the Script, a dostałem produkcje dwie klasy gorsze. Saigon może niech lepiej się weźmie za pracę nad The Greatest Story Never Told, bo jeśli tam ma dać takie zwrotki jak tutaj, to pewno spotkamy się w podobnym zestawieniu w 2010. Poza tym przejebałeś z kretesem beef z najlepszym raperem tego roku Saigon. Pogódź się z tym. Weźcie się panowie za robotę, bo same ksywki nie nagrają dobrej płyty.

7. 50 Cent
Before I Self Destruct
Aftermath
Kto mówi, że Get Rich or Die Tryin' jest słabe ten się nie zna. Najlepsza bangerowa płyta. Co z tego, że pusta jak jej autor, skoro słucha się tego świetnie? Z Before I Self Destruct już tak niestety nie jest. Przesłuchać całości od początku do końca się nie da. Same skipowanie, bo o ile Fifty to cienias (i chuj, jakby to Liroy powiedział) to podkłady zawsze wybierał dobre. Teraz z tym jest średnio i na dłuższą metę jest to wszystko niesłuchalne. Gdzieś to już było, te same schematy, nic odkrywczego. Chyba lepiej było dotrzymać obietnicy i skończyć z rapem po "porażce" z Westem, ale wtedy nie byłoby dość przyzwoitego przecież War Angel LP. Ostrzegam, na przyszły rok planowany jest nowy album - Black Magic. Curtis, daj dobre bangery, a nie.

6. Snoop Dogg
Malice N Wonderland
Priority
U Snoopa zawsze tak było, że jego najlepsze płyty miały komiksową okładkę. Doggystyle znacie? The Last Meal słyszeliście? A wiecie, że Tha Doggfather z tyłu też rysunek miał? Malice N Wonderland też ma i jest kompletnym zaprzeczeniem wspomnianej trójki. Sympatyczny gangster nagrał w swojej karierze już drugiego gniota, nieznacznie lepszego od Da Game Is to Be Sold, Not to Be Told. Żadnego chwytliwego singla, produkcyjnie bardzo słabo, a i sam Snoop jakiś taki sztywny. Spodziewałem się wiele, może za wiele, stąd takie rozczarowanie. Szkoda tylko, że spotkało to nie tylko mnie, ale i miliony fanów na całym świecie.

5. DJ Quik & Kurupt
BlaqkOut
Mad Science
Quik jak chce to miecie wszystkich. Przykładów nie podaje, bo zajęłoby to więcej niż całe zestawienie. Kurupt to jeden z najlepszych raperów na zachodzie. Taka kooperacja mogła dać klasyczny album, tyle tylko, że w jakimś 99 roku. Na beatach z tamtego okresu beatach, bo liryki są bardzo przyjemne i słucha się ich z wielką przyjemnością. Wg mnie to Quik za dużo kombinuje. Tu trochę plastiku, tam trochę g-funku, a za chwilę daję orientalne nuty. Eee, nie dla mnie. Kilka lat temu może i bym to wziął, teraz nie. A może tak by acapelle wrzucić na stare instrumentale Davida Blake'a? O tak, zajebiście by było. Nawet na te z Rhythm-al-ism.

4. DJ JS-1
Ground Original 2: No Sell Out
Fat Beats
Jak to możliwe, żeby na swojej producenckiej mieć Large Professora, PMD, O.C., Pharoache Moncha, Terma i wielu, wielu innych wielkich i płytę niemiłosiernie skopać? Możliwe. Wiem to dzięki jegomościowi o ksywce JS-1. Koleś wcześniej miał bardzo fajne mixy, ale wyprodukowanie albumu zdecydowanie go przerosło. Potężny line-up to także nie wszystko, bo i on musi coś pokazać, a tu prawie wszyscy zawiedli. Paradoks, tu wszystko jest chujowe, łącznie z okładką. Cover to żart, powiedźcie mi, że to żart. Idealnie ostatni wyraz z tytułu oddaje sytuację, w której powinien znaleźć się autor płyty.

3. Alchemist
Chemical Warfare
E1 Music
Najbardziej oczekiwany producencki album roku. Zawód? I tak, i nie. Wiadomo, że zawsze pozostaje pewien niedosyt, ale tutaj o rozczarowaniu będziemy mówić także za parę lat. Wszystko jest tu "tylko" poprawne. Ot, taka płyta na parę razy i wędruje z powrotem na półkę. Podobnie jak u JS-1 nie podołali niektórzy goście. Gwiazdorska obsada, piekielnie mocna, bijąca na głowę te z The Bridge i Ground Original 2... razem wziętych, tyle tylko, że ciut równiejsza. Obok G Rapa czy Three 6 Mafii mamy Kid Cudiego, Maxwella i Oh No. Ciekawe. Szkoda samego Alchemista, bo po takim "Keep the Heels On" zaraz jest "Acts of Violence". Kontrast momentami aż razi w oczy. I uszy.

2. KRS-One & Buckshot
Survival Skills
Duck Down
"Welcome to a new classic". RapReviews bardzo lubię, ale wiem że oni tak samo lubią sobie żartować. Czasami oceny mają tak niezrozumiałe, ale to co zrobili z Survival Skills jest wyczynem. Z jakiej racji tak przeciętny album dostaje dwie "10"? Okej, rozumiem że nie wyłapuję wszystkich smaczków po angielsku ("i'm not a native speaker" haha), ale wystarczająco dobrze, żeby zrozumieć o co chodzi. I nie ma tu nic ciekawego. Produkcyjnie jest również przeciętnie. Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że tracklista jest przesiąknięta gośćmi. Czy i oni musieli podążać za modą? Dziwnym dla mnie też jest, dlaczego to KRS wyciąga na okładce Buckshota, a nie na odwrót? To członek Black Moon po części ratuje ten album. Survival Skills? In a bad music? Przydatne by było.

1. Rakim
The Seventh Seal
Ra Records
Jak ty mogłeś wszystko tak spierdolić? Zmarnować tak? Powiedz jak mogłeś to tak spieprzyć? Pezet wiedział co mówi. O The Seventh Seal nie wiedziałem co myśleć. Rakim nagrywa coś nowego? Każdy, ale to każdy, się jara. Na poziom płyt "ericowych" nie było co liczyć, tak samo jak i na solówki. Nie lepiej było nie gryźć się z Dre? Po co ci czereśniaki na produkcji? Nick Wiz dawno temu się skończył, Jake One jest nierówny, a Lofey? Kto to jest?! Ty człowieku możesz mieć KAŻDEGO. Fajne flow, niekiedy wersy przypominające najlepsze czasy, ale na najlepszego rapera wszech czasów to stanowczo za mało. Teraz mocno powątpiewam w twoje bossostwo. A jeśli jeszcze ktoś mi nie wierzy, że Siódma Pieczęć to słabizna niech wpadnie na Metacritic - średnia wszystkich ocen wynosi 53/100. Kpina panie Ra.
no tu sa faktycznie rozczarowania bo w pl to byly gnioty =p
OdpowiedzUsuńZgoda, ale... Płyty Alchemista, 50 czy nawet Quika/ Kurupta to mistrzostwo świata przy tegorocznych "wyczynach" Fat Joe i Busty Rhymesa. To dopiero są kompletne klapy. Nie licząc już BEP czy Timbalanda, ale oni z hh już od lat nie mają nic wspólnego. Niestety...
OdpowiedzUsuń"nawet Quika/ Kurupta" - oni dostali bardzo dobre oceny w mediach. Alch też nie powinien narzekać na noty. Dziwne to dla mnie, ale spox
OdpowiedzUsuńBustę i Fat Joe brałem pod uwagę, ale... Busta może jeszcze coś nagrać fajnego i traktuję to jako wypadek przy pracy - płyta bardzo słaba. Fat Joe już nigdy nie nagra nic przyzwoitego. Poprzednią płytą się skompromitował, a ta jest jeszcze gorsza, więc...
BEP i Timbo nie ma z oczywistych względów - tych, które przytoczyłeś. Z tego samego powodu dziś i jutro nie będzie Maxwella, Hawthorne'a czy L.U.C.'a.
A ja nadal będę się upierał, że płyty Masty i Edo, oraz KRSa i Buckshota nie są aż takie słabe ;) Lecz wiadomo, jeden lubi Blackout!, a inny nie :D
OdpowiedzUsuńRakim dostał (NIESTETY) zasłużone miejsce :(
ale faktycznie, brakuje mi tu płyty Busty, bo jakoś w ogóle mi nie przypadła, a Fat Joe nawet nie słuchałem, po przeczytaniu recenzji na Onecie :D
Fabolous też nagrał słabą płytę w tym roku, ja bym go tu umieścił :)
OdpowiedzUsuńFabolous też był brany pod uwagę, spokojnie :)
OdpowiedzUsuńNo kurde, przecież bity na "A&E" są dobre! I obydwaj trzymają poziom. Ja sięnie rozczarowałem. KRS i Buckshot też nagrali dobry album i ja bym ich tu nie umieścił. Rakim... no coż. Słuszne miejsce.
OdpowiedzUsuńRakim [*]
OdpowiedzUsuńRaczej zgadzam się co do wyboru albumów. Co prawda KRS i Buckshot nagrali dobry album, ale sądzę, że moje rozczarowanie polega na tym, że on jest TYLKO dobry.
No i może jeszcze kwestionowałbym umieszczenie w tym rankingu Saigona i Statika. Faboulous, Fat Joe i jego "J.O.S.E. 2" chyba bardziej na to zasłużyli.
A ja jeszcze dodam, że mimo całego rozczarowanie "Blueprint 3" jest jednym z najlepszych mainstreamowych albumów w tym roku, jak nie najlepszym (jeszcze Blackout! 2 i coś tam jeszcze, o czym zapomniałem). To chyba o czymś, świadczy, co nie? O poziomie Jay'a, jakby ktoś nie wiedział.
OdpowiedzUsuńMos Def i Raekwon to najelpszy mainstream.
OdpowiedzUsuńo kirwa, zapomniałem o ostatnim C-N-N, które mocno walczyło o nr 1 z Rakimem!
OdpowiedzUsuńTen rok jest słaby w USA panie Andrzej, więc nie ma się co dziwić.
OdpowiedzUsuń