DJ Spinna
The Recall
High Water Music, 2009
77%
DJ Spinna jest kozakiem i jednym z królów undergroundu w NYC. Kto mówi inaczej ten się nie zna, no sorry. The Recall ukazało się całkiem niedawno, jakoś w połowie zeszłego roku, tuż przed premierą Sonic Smash. Mixtape zawiera wszystko to, co najlepsze od niego, począwszy od 1995 roku. Tracklista mocno oczywista dla fanów, od siebie bym dodał jeszcze "Apology Not Accepted" z Apani pochodzące z Infectious Jigmastas - duetu tworzonego przez Spinnę i Kriminula. Również świetny album, kto nie zna, niech nadrabia zaległości. Najważniejsze z tego wszystkiego - jest "Soda and Soup" Masta Ace'a, choć wydaje mi się, gdyby tego nie było, byłby to samobój Vincenta.
Mixtape można pobrać za darmo stąd. 147 mega radochy. W środku są okładki (a w zasadzie "okładki", bo jotpega osobiście nie kwalifikuję w tej kategorii) i polecam przypatrzeć się na tylny cover. Jest tam polski akcent. Sympatyczny, od jakiegoś czasu się głowię, gdzie Spinna mógł ich samplować...
Jasne, że DJ Spinna to kozak jest :) Już się album ściąga. A jego płytka w Beat Generation wydawanym prze BBE? Hę?
OdpowiedzUsuńBTW, wspominasz o polskim akcencie. DJ Spinna to jeszcze, tutaj mogę zrozumieć, wszak wydaje się inteligenty człowiek i oczytanym, LOL. Ale ja od lat kilku (2003? 2004?) mam lepszą zagwozdkę w tej kwestii. Pt. "Skąd oni to wzięli i na dodatek skąd wiedzieli że to pasuje tematycznie?"
W związku z tym ogłaszam konkurs na cudzym blogu (sorry Dawid, za to możesz wziąć udział jako osoba niepowiązana z organizatorem :D) w dodatku bez nagród (sorry all, ale takie czasy... kryzys). Za to satysfakcja z udzielenia dobrej odpowiedzi gwarantowana.
Czasem duet, czasem trio (zależy od okresu) z Filadelfii. W sumie uliczne twarde klimaty (ale nie gangsterka). Surowe, mega zajebiste bity (coś a la produkcja RZA z najlepszych czasów WU - to pierwsze moje skojarzenie w początkach ich kariery) do tego czasem dobre teksty a częsciej nie (mieli jakiś problem z gejami i chrześcijanami, na szczęście na nowszych płytach się opamiętali bo to żenujące było miejscami). Ciężki ponury klimat. Pochodzenie trochę a może nawet bardziej latynoskie.
Pytania:
1. O kim mowa?
2. Proszę o tytuł oraz album z jakiego pochodzi kawałek z polskim akcentem.
P.S. Wydawać się może trudne, ale jak coś będę rzucał koła ratunkowe, telefon do Hubeta Urbańskiego i podpowiedź durnej publiczności.
Jedi Mind Tricks. Kawałek "Blood In Blood Out" i Irena Jarocka albo Santor - "Piosenka o Sąsiedzie", nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o album to Visions of Gandhi - to musiałem wygooglać, bo nie słucham ich.
Tak, brawo. Też, przyznaję. Ale mi chodzi konkretnie o wstawkę, nazwijmy to, wokalną. Ten sam album.
OdpowiedzUsuńNo i dałbyś się czytelnikom pobawić bo jeszcze się zniechęcą :)
Tak, również. Ale mnie chodzi o inną wstawkę, wokalną, na tym samym albumie.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za podwójny wpis, coś mi się komentarze zawiesiły.
OdpowiedzUsuńHmm... To nie wiem. Jeszcze mieli jeden kawałek na samplu Komedy z Dziecka Rosemary.
OdpowiedzUsuńW ogóle ten Stoupe to korzysta z takich wschodnich sampli, dla Amerykanów mocno "orientalnych".
Czyżby chodziło o wstawkę z papieżem pod koniec:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=sE3qm3MoW7Y&fmt=18 ?
Swoją drogą - to jest chyba jedyny kawałek JMT, jaki słyszałem :D
Byłbym zapomniał - utwór pochodzi z albumu "Violent by Design" (dzięki uprzejmości Google).
OdpowiedzUsuń^ to ciekawe, nie wiedziałem o tym.
OdpowiedzUsuńOczywiście! Utwór "Heavenly divine". Tak jak obiecałem wcześniej niczego nie wygrałeś. Ale gratuluję :)
OdpowiedzUsuńCo więcej, posłuchajcie tych cutów. Ja wiem, że ciężko słychać ale te angielskojęzyczne wraz ze słowami JP2 układają się sensnownie.
I to mnie dziwi do dzisiaj, głównie ze względu na ich słowne ataki na chrześcijan. Ale to akurat MC (Vinnie Paz aka Ikon the Verbal Hologram) niż producent Stoupe the Enemy of Mankind (tak, ksywki też mają nie do podrobienia). Może to zgonie ze starą maksymą, aby znać swojego wroga :)
Jeszcze się odniosę do produkcji Stoupe'a o czym wspominał Dawid. Dla mnie on jest mistrzem budowania klimatu. Potrafi znaleźć tak nietuzinkowe i nastrojowe sample, powstawiać dopasowane do tematu cuty (których zawsze w ich utworach jest sporo) i to domowymi sposobami - pierwsze albumy klecił sobie sam na komputerze :) Dopiero przy którejś tam pozycji miał dostęp do porządnego studia, bodajże przy trzecim krążku "Visions of Ghandi".
OdpowiedzUsuńI - żeby nie było wątpliwości - gdyby nie jego produkcja to o JMT bym nawet nie wspominał bo z Vinniego to MC jest kiepski jak dla mnie.
Chociaż najlepsze cuty i tak są w "Rozmowach z cutem" :)
Stoupe jest mistrzem w swojej monotoni powiedziałbym, ale fakt - Jego bity maja swój klimat - sampluje muzykę klasyczna, hiszpańską (genialne "Saveyorself") i trochę orientu. zajebista sprawa.
OdpowiedzUsuńa Vinnie jak to Vinnie - są lepsze i gorsze momenty - ja np. "Legacy of Blood" - zajebista płyta