Eldo
Zapiski z 1001 Nocy
MyMusic, 2010
75%
W "młodości" słuchałem Grammatika. Rapu nie zaczynałem poznawać od Skandali, Nastukafszy czy jakiś produkcji ze Stanów (L pewnego pana pomijam), ale przede wszystkim od EP+ i Świateł Miasta. Eldo, Jotuze i Noon wciągali mnie w swój świat i jak się okaże kilka lat później, w moją muzykę. Do tej pory lubię wracać do tych płyt, cenię je bardzo wysoko, ale to nie tylko sentyment. On robi swoje, przecież dzięki niemu, mogę jeszcze posłuchać Los Vatos Locos, którą to dostałem od kolegi na szkolne Mikołajki w 1997 roku (heh, dobre czasy). 10 lat miałem wtedy, a w 3 lata później ówczesna progresja muzyczna zatrzymała się na "Nie Ma Skróconych Dróg".
Nie będę ukrywał, że Leszek jest jednym z moich ulubionych raperów. I to nie tylko polskich, ale i w ogóle. Być może najbardziej wartościowa postać w polskim rapie, każdym kolejnym swoim albumem, udowadnia mi, że warto było czekać i warto wypatrywać następnego krążka Warszawiaka. Kilka tygodni temu, w końcu się doczekałem. Miałem małe obawy, jak się potem okazało, całkiem niepotrzebnie.
Bałem się tego, że Eldo po "metamorfozie", zrobi coś na styl debiutu - Opowieści O Tym, Co Tu Dzieje Się Naprawdę. Eksperyment z 2001 roku pt. "zostaję bitewnym MC", był nieudany. W moim odczuciu album balansował i do tej pory balansuje w rejonach zero-jedynkowych. Płyta tak słaba, że gdyby nie jej autor, przeszłaby zapewne bez echa. Pomijam to, więc zacznijmy od Eternii - być może top3 w Polsce. Jakiś czas potem pojawia się równie genialne CKCUA. 2007 rok przynosi świetne, trueschoolowe 27, przez większość uważany za najlepsze dokonanie rapera. Mija kilkanaście miesięcy i pojawia się dobre, ale chyba niezbyt lubiane, Nie Pytaj O Nią. 2010 - mundial, krzyże pod pałacem i pewien zeszyt z zapiskami.
Mniej filozofii, a więcej tego, czego oczekuje się od rapera. "Pokaż swoje skillsy, powiem ci jakim jesteś raperem". U Eldo z umiejętnościami zawsze było średnio, teraz mamy progres. I to duży. Może nie taki, żeby od razu awansować do pierwszej ligi, ale wystarczający, żeby go zauważyć i docenić. Szkoda tylko, że po drodze została zagubiona gdzieś ta głębia, którą wcześniej Warszawiak mi imponował. Tematyka zmieniła się, co mnie trochę zaintrygowało. W jego przypadku, wolałem filozofa i po kilkukrotnym odsłuchu zdania nie zmienię. Są utwory jak "Warszawska Jesień", "Kieliszki" bądź "Tańczę Z Nią" (i takiego Leszka jak najwięcej), ale wersja "bardziej hip-hopowa" tu zdecydowanie przeważa. A może to tylko kwestia mojego przyzwyczajenia?
Dwa zupełnie odmienne bieguny, to płyty Eldoki, które nagrywał tylko z jednym producentem. Opowieść O Tym, Co Tu Dzieje Się Naprawdę jest fatalnym tworem, nie tylko przez przeciętność gospodarza, o której już wspominałem, ale przede wszystkim przez Denę, który kompletnie nie podołał zadaniu stworzenia podkładów choć w jakimś tam małym stopniu nawiązującym poziomem do EP+ i Świateł Miasta (dobra, inna stylistyka, ale level kilka klas w dół). Po przeciwległej stronie mamy CKCUA, gdzie chemia pomiędzy raperem a duetem Bitnix była wręcz wzorowa. Gdzie bardziej pasują The Returners?
Tak pomiędzy, ale dużo bliżej im do Bitnixów. Produkcji zarzucić nic nie można. Jest świetna, wszystko brzmi jak należy albo i nawet więcej. Stary, dobry boombap. Co jest więc in minus? To, że beaty są zdecydowanie słabsze od tych, które Little i Chwiał dali wcześniej El Da Senseiowi, Małpie czy nawet Moleście. Nawet porównując tegoroczne Global Takeover 2: Nu World z Zapiskami..., te drugie wypadają słabiej. Wielka szkoda, bo gdyby tak "Warszawska Jesień" miała podkład z "We R Back" to uuu... Albo wyobraźcie sobie "Relacje" na pętli z "Knowledge Be the Key"... Można tak to zestawiać jeszcze długo, ale nie zmienia to żadnego faktu, że jest to jedna z najlepiej wyprodukowanych płyt w Polsce.
Od zaufanej firmy, zawsze oczekuję produktów stałej, wysokiej jakości. Eldo do takich należy i po raz kolejny mnie nie zawiódł. Przydałoby się skrócić album do jakiś 14 najmocniejszych numerów i mielibyśmy wtedy murowanego kandydata do płyty roku. Tak trzeba będzie trochę powalczyć i wyczekiwać mocnego oponenta. No bo czy np. Tede i Lukatricks coś mu "zrobią"? Nieee, skąd. Odbiegając od tych rozważań, zwróćmy wszyscy uwagę, że najmocniejsza solowa dyskografia w polskim hip-hopie została wzbogacona o kolejną bardzo wartościową pozycję.
PS.
Przed premierą powiadano o jakiejś niespodziance w pudełku. Yyy, ale co to jest?
Wokale:
Eldo.
Produkcja:
The Returners.