Panacea
Ink is My Drink
Rawkus, 2006
Pamiętam czasy, kiedy ten krążek kosztował w płockim Empiku ok. 60 zł. Niedawno udało mi się go zakupić (w końcu!) w cenie bardzo, ale to bardzo, dobrej. Najlepiej wydane 14 zł w pierwszym kwartale tego roku? Pewno nie, ale radość jest.
Panacea to klasyczny duet MC-producent. Raw Poetic i K-Murdock. Pochodzą z Waszyngtonu. Stawiają na "klasyczny" hip-hop. Podobieństwa z Y Society nasuwają się same. Szkoda tylko, że czasem jeden i drugi trochę przynudza.
Raw Poetic nie operuje takim flow jak i konceptami jak Insight, a K-Murdock to taka wersja beta Damu. Co w nich takiego urzekającego? To, że te nudziarstwo i powielanie schematów słucha się z dużą przyjemnością. Naprawdę. I mimo małej senności materiału, jakaś dziwna siła sprawia, że trzeba się na nim skupić. To jest największa zaleta Ink is My Drink. A jakbym powiedział, że jest to jedna z ostatnich wielkich płyt Rawkusa? Dobra, wielkie to było Train of Thought. Bardzo dobrych płyt Rawkusa? Nie pomyliłbym się.
Jarałem się każdą płytą wydaną przez nich, przy tym tą słyszałem jako pierwszą dlatego duży sentyment do niej mam.
OdpowiedzUsuń