
Molesta Ewenement
"Molesta + Kumple"
Respect Records, 2008
"Molesta + Kumple" była zapowiadana już we wkładce "Nigdy Nie Mów Nigdy", czyli w 2006 roku. Potocznie zwana była jako "Biała Molesta", miała się ukazać rok później, lecz na światło dzienne wyszła dopiero teraz. Nie ma to jak dotrzymywanie terminów ze strony polskich hip-hopowców...
Niemalże w każdym kawałku na płycie rapuje jakiś gość, dlatego jest to dość dziwny materiał na koncert. Z jednej strony zabrać wszystkich (no, chociaż połowę) jest raczej trudne do osiągnięcia, a z drugiej prezentowanie okrojonych kawałków też nie wypada. Zostają więc zwrotki gospodarzy: Vienia, Pelsona i Włodiego. Jak widać nie ma już Wilka, który rozstał się z zespołem w dość dziwnych okolicznościach - nie wiadomo o co chodzi, czyli zapewne o pieniądze:)
Dobrze się stało, że Molesta nie jest już stricte ulicznym składem. Jest więcej rozważań, przemyśleń, opowieści etc. To wyszło chłopakom na dobre, bo ile razy można słuchać o ulicznych zasadach, hierarchii panującej na podwórki, ławce pod blokiem czy melanżach? Progres w kwestii umiejętności został zaprezentowany na poprzedniej płycie i chłopacy zatrzymali się w miejscu od tamtej pory. Z tekstami jest podobnie: ponownie najlepiej prezentuje się Włodi, Pelson ma świetne wersy, aby zaraz w tym samym tracku zarapować fatalnie, natomiast Vienio nie odstaje od średniej krajowej. Jak wspominałem gości jest multum. Jest Eldo, który na poprzedniej płycie zaprezentował się wybitnie, teraz tylko dobrze, Mes - ten, na którym zawsze można polegać, słaby tym razem Pezet, przeciętny Ostry i żenujący Fu. Mamy także drugiego reprezentanta Flexxipu - Emila Blefa, dość dziwny featuring, no i Miodu, od którego mi osobiście robi się już niedobrze. Frontman Jamala pojawia się niemalże na każdej warszawskiej ulicznej produkcji - ile można? Ciekawostka to występ Fisza - na okładce napisane jest, że występuje jako gość, natomiast w piosence pojawiają się... tylko jego cuty z "Polepionych Dźwięków".
Beaty dali znani bitmejkerzy na polskiej scenie m.in.: legendarny Volt, młodziaki z Returners (zdecydowanie najlepszy podkład) czy znany z poprzedniego albumu Szczur (mocno nowojorski "Mówię Nie" z Mesem i Pezetem). Swoje pokazał też Vienio - autor czterech podkładów oraz Kuba O. - fajne, ale podobne produkcje do JWP czy "Mixtapu" Deszcza. Najmniej znany z całego towarzystwa jest bez wątpienia Łukasz Mróz, autor singlowego "Wszystko Wporzo". Jestem ciekaw jak się potoczy jego przygoda z muzyką, chłopak ma talent, może być o nim głośno.
Płyta ukazała się najpierw we wrześniu, na stronie wydawcy można było zakupić wersję limitowaną (2000 sztuk) z autografami Vienia, Pelsona i Włodiego, zaś premiera sklepowa odbyła się miesiąc później - w październiku. To widać jak radzi sobie na liście Olisu, zadebiutowała dopiero na 47 miejscu. Edycja specjalna ma błedy na okładce: "prodykcja: DJ Seb" czy wspomniany już numer z Fiszem. Mam nadzieję, że w wersji sklepowej zostanie to naprawione.
Album nie jest zły, ale też nie powala na kolana. Kolejna dobra polska produkcja, jednak na kandydaturę na płytę roku to stanowczo za mało.
Wokale:
Pelson, Włodi, Vienio, Wigor, Jamal, Grizzlee, Eldo, O.S.T.R., Pezet, Mes, Ero, Pablopavo, Emil Blef, Fu, Emes, Kosi, Pjus, Olga S.
Produkcja:
Returners, Łukasz Mróz, Szczur, Kołczi, Berson, Vienio, Kuba O., Volt, Głośny, DJ Seb, DJ B.
Ocena: 5 / 10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz