
Public Enemy
Fear Of A Black Planet
Def Jam, 1990
Dwa lata po wydaniu arcydzieła pt. It Takes A Nation Of Millions To Hold Us Back, Public Enemy powracają ze swoim kolejnym LP - Fear Of A Black Planet. Apetyty były ogromne, ponieważ poprzednia płyta to absolutny masterpiece, klasyk klasyków etc. Po raz pierwszy pojawiła się rapowa płyta, aż tak zaangażowana politycznie. Baa, teksty były (i są) nawet rasistowskie, nie mówiąc już o wszechobecnej homofobii. Chuck D i Flavor Flav walczyli z "białymi" o prawa mniejszości afroamerykańskich zachowując przy tym ogromny artyzm, który został doceniony przez... białych krytyków. Nie inaczej jest z opisywanym dzisiaj Fear Of A Black Planet.
"Public Enemy has never aimed for anything less than a comprehensive view of contemporary black America..." - Rolling Stone
Album tekstowo jest taki sam jak jego poprzednik, więc nie ma co się rozpisywać nad tym, ponieważ wszyscy doskonale wiedzą o co chodzi. Jest jednak rzecz, której nie było na It Takes..., a znajduje się na Fear..., mianowicie featy. I to nie byle jakie! Obok Chucka D, wtedy najpotężniejszymi głosami Ameryki byli m.in. Big Daddy Kane i Ice Cube, którzy razem z liderem PE besztają z błotem "gwiazdorów" z Hollywood w "Burn Hollywood Burn". Najmocniejsze wersy daje nam Kane:Thinin' how hard it was to those that starred
In the movies portrayin' the roles
Of butlers and maids slaves and hoes"
Mocne i dosadne wersy padają od Flavy pod adresem służb porządkowych w "911 Is A Joke":
Cause 911 is a fake life saver"
Beaty znowu są wyprodukowane przez ekipę The Bomb Squad. Nie jest już aż tak rockowo jak na poprzedniku, teraz jest jeszcze więcej funku. Sampli jest multum, nie sposób ich wszystkich zliczyć, więc wymienię tylko najważniejszych artystów, którzy użyczyli swoich próbek, a są to m.in.: James Brown, Zapp, Jackson Five, George Clinton oraz jego dwa zespoły - Funkadelic oraz Parliament. Bardzo dużo jest też różnego rodzaju "przeszkadzajek" typu klaksony aut czy nadjężdżających pociągów, ale są po prostu wspaniałe i idealnie się komponują z muzyką Bomb Squadu. Produkcja jest kapitalna, punktów słabych brak.
Reasumując, jak we wstępie - klasyk. Słuchając Fear Of A Black Planet przenosimy się do NY z początku lat 90 i czujemy ten klimat. Arcydzieło.
Wokale:
Chuck D, Flavor Flav, Ice Cube, Big Daddy Kane.
Produkcja:
The Bomb Squad.
Ocena: 10 / 10
Chyba muszę zacząć się wkręcać w amerykański Rap, heh.
OdpowiedzUsuńPozdro za reckę!
zajebista płyta..miażdzy jadra
OdpowiedzUsuń