Znakomita mieszanka mainstreamu z undergroundem. Z jednej strony Busta Rhymes i Young Buck, a z drugiej MF Doom, Pos, Evidence, Little Brother czy Pharoahe Monch, który rapuje tylko w kawałku dostępnym na iTunes. Wszyscy raperzy, oprócz Young Bucka (co nie dziwi), spisali się znakomicie, na szczególną uwagę zasługuje występ J. Pindera, GMK i Spacemana w najlepszym na płycie "Big Homie Style". Natomiast sam Jake One uraczył nas wspaniałymi beatami, od pierwszego "I'm Coming", aż po ostatni "Home".
Detroit w tym roku jest piekielnie mocne - motoryzacyjne miasto dało nam kilka świetnych albumów w 2008, a najlepszym, jest moim zdaniem Yancey Boys rapera o ksywce Illa J. Młodszy brat J Dilli jedzie równo przez cały album, ale to właśnie nieodżałowany producent, potwierdził swoją wielką klasę. Wszystkie podkłady to jest po prostu cudo, przypominające dwie pierwsze płyty Slum Village.
Oldschool powraca i to pełną parą! Znakomity Masta Ace, niewiele gorsi Wordsworth, Stricklin i Punchline. Świetne staro szkolne beaty zapewnili Marco Polo, Nicolay, Frequency czy chorwacki producent Kollade. The Show jest koncept albumem podobnym do wcześniejszych dwóch płyt Masty - Disposable Arts i A Long Hot Summer. Każdy ze skitów opowiada historię z jednego dnia członków eMC. A teraz ciekawostka: album bez problemu można dostać w Polsce, co dziwi, ze względu na undergroundowy charakter wydawnictwa. Cena w miarę rozsądna za porządnie wydany album - digipack świetnej jakości. Polecam poszukać w sklepach.
Fani duetu z Mineapollis po wydaniu When Life... piali z zachwytu. Inni także, chociaż ten minął w miarę szybko, z powodu silnej konkurencji. Płyta bardzo równa od początku do końca. Ant mniej sampluje, natomiast u Sluga jest więcej historii niż zwykle. Kolejny plus to piękne wydanie specjalne, którego sam jestem posiadaczem. Książka napisana przez Sluga wraz z bonusowym DVD ukazała się w nakładzie 25 tyś. egzemplarzy i jest już coraz ciężej dostępna. Warto poszukać. O samym albumie więcej pisałem tutaj.
Album ukazał się w kwietniu i już został trochę zapomniany przez słuchaczy, jednak słuchanie The Formula, jest istną ucztą dla uszu. 9th Wonder to w tej chwili absolutna czołówka producencka w Stanach, a Buckshot swoją formą na majku przypomina starego, dobrego Buckshota z Enta Da Stage. Chemistry, poprzednia wspólna płyta duetu, była zajebista, ale Tha Formula jest jeszcze lepsza.
Kolejny powrót po paru latach milczenia. Kiedyś, jeszcze jako Mad Skillz, raper wydał wspaniały From Where??? - jedną z najbardziej niedocenionych płyt ubiegłej dekady. Teraz, już jako Skillz, dał na jedną z najlepszych płyt A.D. 2008 - The Million Dollar Backpack. Cudowne produkcje wyjęte żywcem z połowy lat 90, które zapewnili m.in. Jake One, Blink i ?uestlove, kapitalne gościnne występy Commona, Taliba i Black Thoughta plus najlepszy z tego wszystkiego Skillz. 60 minut wspaniałego hip-hopu.
Po wielu kontrowersjach związanych z tytułem albumu, zmianą okładki przyszła w końcu pora na ukazanie się Untitled. Jest to najbardziej polityczny album jaki Nasir Jones kiedykolwiek nagrał. Idealnym przykładem jest utwór, w którym Nas jasno deklaruje, kogo będzie popierał w wyborach prezydenckich w USA. Beaty są znakomite, niekiedy brudne i undergroundowe, a czasem czysto komercyjne (świetny singlowy "Hero"). Recenzje Untitled mojego autorstwa znajdziecie w najnowszym numerze Magazynu Hip-Hop.
Ciężko zakwalifikować ten album do kategorii hip-hop, ponieważ bliżej jest mu do soulu, a konkretniej do neo-soulu. Postanowiłem jednak umieścić go na liście i to dość wysokim miejscu, ponieważ na to zasługuje, nikt nie ma wątpliwości. Najlepsze beaty jakie kiedykolwiek powstały z ręki Nicolaya plus kapitalny śpiew Phonte, znanego z Little Brother. Tak się śpiewa panie West! Piękna płyta.
Tha Carter III był najbardziej oczekiwanym albumem rapowym tej dekady w USA wg zapewnień tamtejszych dziennikarzy i krytyków. Nie zawiedli się, Weezy stanął na wysokości zadania i uraczył nas zajebistym materiałem. Tak się powinno robić czysto komercyjne i mainstreamowe albumy! Dla nieprzekonanych, dodam że Tha Carter III jest jedną z ulubionych tegorocznych płyt takich undergroundowych tuzów jak Brother Ali, Masta Ace i Guilty Simpson. Recenzję płyty znajdziecie tutaj.
Zwycięzca mógł być tylko jeden. Q-Tip i jego The Renaissance. Wspaniały powrót po latach, nawiązujący do najlepszych czasów A Tribe Called Quest. Fantastyczne beaty oraz liryki Kamaala pozamiatały w tym roku. Mam tylko jedną prośbę... Drogi Q-Tipie - nie każ nam czekać tyle lat na kolejny album! Absolutnie najlepsza płyta w tym roku, pozycja obowiązkowa dla wszystkich! Tutaj recenzja.
to ja kurwa czekakem do 12 w nocy a na liscie nie ma sido i bushido !!!
OdpowiedzUsuńDobry jest ten wyżej xD
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam czy pierwszy anonim napisał ten komentarz na poważnie...
OdpowiedzUsuńJa już chciałem krzyczeć, że nie ma Looptroopów, ale w porę zauważyłem, że to tylko USA. ;D
OdpowiedzUsuńno, spoko, ale gdzie Badu? nie łapie się na kategorię hip-hop?
OdpowiedzUsuńZ New Amerykah Part One (4th World War) miałem ten sam problem co z Foreign Exchange - nie jest to czysty hip-hop. Z tej dwójki wybrałem jednak FE, który mnie urzekł totalnie. A Erykah Badu była blisko wyróżnionych pozycji, ale o tym wspomnę jutro bądź pojutrze:)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że dziwi mnie brak Amerykańskiego Gangstera Hovy. Chyba, że coś mi się pokićkało i wyszedł ten album w 2007.
OdpowiedzUsuńListopad 2007;) Na pewno by się znalazł:)
OdpowiedzUsuńmiał być Pacewon :(
OdpowiedzUsuńPacewon jest, w wyróżnionych;)
OdpowiedzUsuńsądziłem,że uda się mu załapać do top10 ;) ale lista spoko. zgadzam sie w 99% (bo nie ma Pacewona :P)
OdpowiedzUsuń5!