Z początku niczym nie wyróżniający się album, ale z każdym przesłuchaniem jest coraz lepiej - wciąga niesamowicie. Poprzedzony dobrym singlem - "Stay Up! (Viagra)", nagranym wraz z Kanye Westem, 88-Keys dał nam jeden z fajniejszych albumów roku. Bardzo klasyczna płyta przypominająca dokonania 9th Wondera czy J Dilli. Nie można także zapomnieć o poczuciu humoru, zwłaszcza Redmana, który udziela się gościnnie w "The Burning Bush".
J Dilla, 9th Wonder, Illmind, Da Beatminerz - nazwy mówią same za siebie, produkcja na najwyższym poziomie. Freddie Foxxx, Little Brother, Talib Kweli, Chuck D czy kompan z The Perceptionists - Mr. Lif - ponownie miazga. Tylko Akrobatik niekiedy nierówny, co nie zmienia faktu, że Absolute Value jest jedną z najlepszych płyt tego roku. Bardzo blisko czołowej dziesiątki.
Wspaniale oddany klimat Detroit - Jay Dee czy Royce Da 5'9" z Dwele (ta dwójka zaliczyła gościnny występ na Tronic) mogą być dumni. O produkcję Black Milka zawsze można być spokojnym, jest świetnie, gorzej mu idzie z rapowaniem, dlatego Tronic zostaje "tylko" wyróżniony. Nie mniej polecam, bardzo dobra płyta.
Udany powrót po kilku latach milczenia. Solowe dokonania członków kolektywu D.I.T.C. zawsze stały na wyższym poziomie niż wspólne nagrania pod tym szyldem. Co prawda nie ma paru z nich na The Movement, ale A.G.i O.C. wynagradzają to swoją nawijką. Całość jest solidna, bez rewelacji, ale to w końcu Diggin' In The Crates Crew, więc ten fakt trzeba odnotować. Tylko ta "buracka" okładka...
* Elzhi - The Preface

Kolejna produkcja z Detroit i po raz kolejny świetnie oddany klimat tego miasta. Muzycznie, bo raperem Elzhi to wielkim nie jest.
Kolejny już powrót do rap-biznesu grupy EPMD, tym razem udany. We Mean Business brzmi jakby został nagrany dziesięć lat wcześniej, za wszystko praktycznie odpowiada Erick Sermon z wyjątkiem jednego tracku wyprodukowanego przez 9th Wondera. Na uwagę zasługują także featy, które zapewnili Wu-Tangowcy Raekwon i Meth oraz reszta Hit Squadu - Redman i Keith Murray.
Świetna EPka, zajebistego rapera. Szkoda, że krótka, bo czas spędzony przy tych dziesięciu kawałkach mija bardzo szybko.
Zgadnijcie z jakiego miasta jest Guilty Simpson? No dobra, wiecie to - Detroit. Miasto General Motors dało nam w tym roku kilka ciekawych pozycji, a jedną z pierwszych (o ile nie pierwszą) było Ode To The Ghetto. Zaczyna się od genialnej produkcji Madliba, potem jest ciut słabiej, ale klimat niesamowity. Mocny debiut.
Weteran sceny powraca z albumem, jakiego spodziewali się tylko najwięksi fani. Po kilku gniotach z rzędu, Ice Cube uraczył nas dobrą pozycją i co najważniejsze - równą. Produkcją zajęli się w większości mniej znani producenci, i to oni spisali się najlepiej. Z rapem jest podobnie - swoją energią na mikrofonie, Ice Cube wciąż imponuje młodszym kolegom. Raw Footage znalazł się na wysokiej pozycji listy Billboardu i sprzedał się do dnia dzisiejszego w prawie 200 tyś egzemplarzy.
Raper z Los Angeles już bywał w lepszej formie, ale warto zwrócić uwagę na Murs For President, ponieważ w kilku kawałkach, raper potrafi zaskoczyć. Produkcja wyśmienita, m.in. 9th Wonder, ale DJ Khalil mnie jakoś nie przekonuje.
Nicolay maczał w tym roku palce w dwóch zajebistych projektach: Leave It All Behind swojego Foreign Exchange oraz właśnie Time:Line, który nagrał z Kayem. Album wyróżniają przede wszystkim produkcje Holendra, Kay za majkiem radzi sobie przyzwoicie, choć nie powala. Mój faworyt: "The Gunshot" z trochę popowym beatem, ale właśnie w tym kawałku Kay radzi sobie najlepiej.
Bardzo sympatyczna płyta duetu Pacewon i Mr. Green. Ten pierwszy opisuje bardzo dużo wspomnień, jest sporo nawiązań do klasycznych pozycji rapowych zza Oceanu, co na dłuższą metę może wydawać się denerwujące, ale robi to na poziomie. Mr. Green natomiast wyprodukował muzykę taką, jaką większość czytających RAPort lubi najbardziej. Klasycznie, bez zbędnych "cykaczy" itp.
Rootsi są w formie, co udowodnili i na Rising Down, i koncertem w Warszawie. Kolejna solidna dawka muzyki od ?estlove'a i spółki, może trochę inaczej niż zwykle, ale cały czas tak jak należy. Zwrotki na najwyższym poziomie: Black Thought, Saigon, Mos Def czy Talib Kweli - wiadomo, ale po cholerę Styles P?! Tego nie rozumiem...
Jest to prawdopodobnie ostatnia płyta Scarface'a, piszę prawdopodobnie, bo znając jego "głód" na majka, równie prawdopodobny będzie powrót po kilku miesiącach do rapgry. Tytuł albumu mówi co innego, ale emeryci też przecież dorabiają na boku, co nie? Co do samej zawartości, płyta jest nowoczesna i jeszcze bardziej "południowa" brzmieniowo niż poprzednik Made. A Scarface? Świetny raper. I emeryt.
Nie spodziewałem się, że T.I. nagra tak przyjemny krążek. Jest co prawda bardzo "południowo" i komercyjnie (sampel z... "Dragostea Din Tei"!), a to przez beaty, które dali DJ Tompa, Drumma Boy, Lil C, Just Blaze czy Kanye West. Gościnnie na Paper Trail zaszczyt miała wystąpić Rihanna w jednym z najbardziej burackich numerów roku - O-Zonowym "Whatever You Like". A sam gospodarz nie drażni ucha jak kiedyś, baa, przebija nawet "mojego" Jaya w killerze jakim jest "Swagga Like Us". Najważniejsze - zajebiście się tego słucha.
"Gunshot" z "TIME:LINE" to mi trochę akurat jakimś reggae/dancehallem trochę zajeżdża. Dobra płyta ogólnie, mam w oryginale. :)
OdpowiedzUsuńtrochę innych rzeczy się spodziewałem ale jest spoko
OdpowiedzUsuńMuszę nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńice cube dla mnie słaby. evidence faktycznie troche krótki, ale wart sprawdzenia
OdpowiedzUsuńElzhi - The Preface <- okladka ci sie pomylila ;)
OdpowiedzUsuńHmm, nie wiem czemu tak się stało... Jak dzisiaj w nocy "robiłem" tego posta, to była okładka prawidłowa.
OdpowiedzUsuńA teraz najlepsze - wrzuciłem TEN sam link co wcześniej z Imageshack i okładka jest poprawna.
nie zgodzę się z tym, że płyta Guilty Simpson, Black Milka, Elzhi i Akrobatika są tylko wyróżnione...dla mnie to są właśnie płyty roku. warto jeszcze dodać tu płytę Madliba - WLIB AM King Of The Wigflip. też pozycja godna uwagi.
OdpowiedzUsuńJasne - są to dobre płyty. Napisałem nawet, że Akrobatik i Black Milk byli blisko, ale Ci, którzy znaleźli się w "10", moim zdaniem byli lepsi.
OdpowiedzUsuńCo do Madliba - trochę mnie rozczarował. Miałem go w swoich kandydaturach, ale jednak nie umieściłem w tej najlepszej "25".