
O.S.T.R.
O.C.B.Asfalt Records, 2009Gdzieś w okolicach styczniaDowiaduje się, że Ostry wydaje nowy album. W życiu są pewne tylko trzy rzeczy: śmierć, podatki i nowy Ostry na początku roku.
27 lutegoO.C.B. dzisiaj ma premierę. Już wczoraj zamówiłem swoją sztukę na empik.com, ale nie wiem kiedy ją dostanę. Wracam z uczelni do domu, wrzucam złotówkę do koszyka i idę do peb.pl. Chodzę, szukam i jest. Wkładam do koszyka i idę do kasy - Rapidshare chceckout.
"Dzisiaj jest promocja, właściwie cały czas jest, weź se pan te ołsibi i spieprzaj" - mówi sprzedawczyni Neostrada. Dobra, biorę i idę.
Mija kilka chwil, jestem już u siebie w pokoju,
O.C.B. na pendrivie, podłączam do kina i start. Ooo, jak ładnie ripper porobił zdjęcia okładek, gratulacje, ale przechodzę do "magicznego" folderu MP3. Track numer 1... Leci, potem 2,3 i dochodzę (na razie do kawałka, ekstaza póki co daleko) do 20.
"Eee, toć to średnie jest! Ev cienko, Murray zajebisty, Ostry monotonny, Kaze zawsze fajny głos miał, a reszty nie pamiętam." - narodziła się taka myśl w mojej głowie. Dobra, poczekam na oryginał. Pendrive podłączam do laptopa i delete.
3 marca"Na którą jutro idziesz?" - pyta się mama. Odpowiadam -
"A to wiesz, zależy o której wstanę. Nie miałem ferii, bo uczyłem się praktycznej przecież".
"OK, w takim razie Cię nie budzę" - mówi aksamitnym głosem kobieta.
"Spoko, spoko" - wiecie czyja to kwestia.
4 marcaGodzina 10, wstaję z łóżka. Odpalam notebooka, Mozilla Thunderbird - przychodzi e mail z Empiku. Jakaś płyta do odebrania, albo
O.C.B., albo
Kind Of Blue Milesa. Czytam, ooo,
O.C.B.! W okolicach 15 jadę do babci odebrać pocztę - przysłali mi
Take Me To Your Leader King Geedorah. Wsiadam do busa i jadę do Empiku. "Ooo, witam panie Dawid, paczuszka jest dla pana" - mówi moja ulubiona sprzedawczyni. "Spoko, spoko." - daj mi już te
O.C.B. Idę na uczelnię, siedzę na sprawnościach zintegrowanych i patrzę na swoje płyty. Już nie mogę się doczekać tej chwili kiedy odpalę najpierw kolejne alter ego Dooma, a potem najmłodsze dziecko Asfaltu. Wróciłem i tak zrobiłem. King Geedorah zajebisty, wiadomo. Czas na ołsibi.
Forin jest kozakiem. Ten to projektuje okładki! Mistrz, naprawdę. Dobra, zaczyna się słuchanie na poważnie, a nie jakiś nędzny folder. "Strach" - no beat fajny, nawijka nie przeszkadza. Tyyy, jest dobrze! Kolejne numery płyną i mi się coraz bardziej podoba! Wiadomo, nośnik fizyczny zawsze trochę dodaje uroku, ale naprawdę jest dobrze.
"Dzisiaj zwrócę sobie przede wszystkim uwagę na featy" - jak pomyślałem, tak zrobiłem. Pierwszy Torae - hmm, ciężko mi ocenić. Niby nie przeszkadza, ale czy to plus? Nie wiem, średnio. Piosenka numer 11 i Main Flow z Kazem. Kaze zajebisty, barwa głosu pierwsza klasa, tekst dobry, Main Flow podobnie. No, no, Adam - dobór znakomity. "Real Game" zostało osławione przez tego zioma - Evidence'a z Dilated Peoples! Tak! To ten Evidence, którym się tak jaram! Ale zaraz, zaraz, poziom jakiś taki nie bardzo... Repeat: nie no, najlepsze zwrotki to on zostawił sobie na
Cats & Dogs, a ta to pisana na siłę, albo odrzut z
Layover EP, gdzie też przecież zajebiście jechał, więc co jest? Dobra, siedemnastka na playliście. KEITH MURRAY! Ten kozak z Enigmy! I... Mistrz, mistrz, mistrz. Legenda w swoim stylu, stylu który uwielbiam. Yeeeeeaaaah! Kochan dobrze pojechał, ale wiadomo kto tu rządzi! Koniec katowania 17, ostatnie featy w "Live My Life". Zarówno Beneficence jak i Caddilac Dale spisali się dobrze, ale nie dorównują człowiekowi z utworu "Cultivation". Goście na generalnie na plus z rozczarowaniem Evidence'a. Jeszcze jakiś ziomek (czyżby Hryta?) rapuje w bonus tracku, ale wychodzi mu to przeciętnie.
Na zegarze ok. 22. Włączam drugie CD, czyli instrumentale. Słucham i utwierdzam się w swojej teorii - najlepszy producent w Polsce. Emade, Returners, Kixnare, Święty, Webber, Magiera, Urb z Mejem... Mogę tak wymieniać, ale palmę pierwszeństwa dzierży Adam Ostrowski. Sorry chłopaki, ale "Miłości Nie Ma Dziś", "Dom", "Karma" czy "Live My Life" to tylko potwierdzenie mistrzostwa. Wszystkie beaty są rewelacyjne, nawet singlowe "Po Drodze Do Nieba", które strasznie mnie drażniło na początku.
5 marcaPoranny odsłuch na lajcie. Super są te wstawki z
Galerianek, klimat budują niesamowicie, a skrecze Haema i Chwiała to jest to co lubię. No, no, coraz bardziej mi się podoba.
Południe - kolejny odsłuch. O featach i muzyce wspominałem. A jak wypada sam Ostry? Ano nie jest źle. Nie ma co ukrywać, że lepszy z niego producent (w tej materii jest panem życia i śmierci w naszym kraju, wiadomka), rapem imponował mniej więcej do 2003 roku, do cudownego
Jazzu W Wolnych Chwilach. Potem miał przebłyski, ale rap był trochę monotonny, w kółko o tym samym. A teraz? Miało być "rodzinnie" i faktycznie - jest. Sporo wersów poświęconych najbliższym, synkowi etc. Mnie osobiście cieszy także mniej populizmu u Łodzianina, ale czasy
HollyŁódź chyba minęły. "Bez Zasięgu" jest fajnym urozmaiceniem, przypominającym "śśśśś" bądź "Pij Mleko" z poprzedniego krążka. Pomysłów ma zapewne multum, ale chyba rzadko wszystkie nam pokazuje. I ten refren w "Karmie", no masakra po prostu, aż zripuje i na telefon wrzucę. O umiejętnościach to wszyscy mają wyrobione zdanie, więc nie ma co wspominać. Ostry raper in plus.
Wypadałoby teraz podsumować całość. Pierwszy odsłuch i wrażenie nijakie, natomiast każdy kolejny potwierdzał bossostwo Ostrego. Początkowo płyta miała być krótsza niż zwykle, a jest znów niemalże 80 minut pierwszoligowego hip-hopu. Czy to plus? Nie wiem, czas pokaże. Konkurencja ma problem, bo znowu na koniec roku w rankingach będzie oglądać plecy reprezentanta Łodzi. Tymczasem ja tam naciskam ponownie play i życzę Adamowi platyny, bo do tego jest blisko.
Wokale:O.S.T.R., Torae, Main Flow, Kaze, Evidence, Keith Murray, Kochan, Beneficence, Caddilac Dale.
Produkcja:O.S.T.R., Returners.
Ocena: 8 / 10