
Coo Coo Cal
Disturbed
Tommy Boy, 2001
14%
Jakieś półtora roku temu na Merlinie była taka promocja, że przy zakupach powyżej 50 zł, wysyłka kurierem była za free. Jakieś grosze brakowały mi do tych pięciu dyszek, więc postanowiłem poszukać "czegoś taniego". Coś tam z UMC, jakieś single z USA i Disturbed jakiegoś Coo Coo Cala za 8 zł. "Dobra, wezmę, nawet tego nie będę ściągał przynajmniej" - pomyślałem, zrobiłem i wyrzuciłem pieniądze, za które mógłbym mieć dwie paczki paprykowych Crunchipsów X-Cut. Płyta skutecznie mnie zniechęciła do sprawdzania dyskografii tego pana. Raper z niego kiepski. Ani flow, ani teksty, dobre nie są. Barwa głosu także, choć przynajmniej w tym wypadku jest to kwestią gustu. Beaty też marne. Co ciekawe jeden z nich wyprodukował Bink - ten od "The Ruler's Back" z The Blueprint. Chyba jakiś marny odrzut. Szkoda Twisty i przede wszystkim Kurupta, że zaznaczyli swój udział na tym albumie. Najgorsze jednak z tego wszystkiego jest to, że Disturbed wydało Tommy Boy - ci od m.in. De La Soul. Jeju, samobój. "Sama płyta została nagrana w typowym dla Coo Coo Cala lekkim, można nawet powiedzieć chilloutowym klimacie, szybko wpada w ucho." - z recenzji na Merlinie. Lekko? Łatwo? Przyjemnie? Zero jakiegokolwiek chilloutu. Tragedia.
Obecnie to mają Elitę Kaliską za dychę :D
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, to musieliby mi dopłacić, żebym to wziął...
OdpowiedzUsuńNie no... Bity mają dobre :D
OdpowiedzUsuńPodobno zagraniczni twórcy maczali w nich palce (autor soundtracku do "Matrixa" również)...
Nom, szczególnie ten "Livin' Proof" jest kozak. Reszta nie nadaje się nawet na strony Z singli, podobnie jak cała ich twórczość. Sorry, ale wolałbym już płytę Bosskiego, bo tam przynajmniej pośmiać się można.
OdpowiedzUsuń