wtorek, 18 października 2011

Phonte - Charity Starts At Home


Phonte
Charity Starts At Home
Foreign Exchange Music, 2011

Phonte solo, kanapki z fasolo.


Sprawa wydaje się być prosta i identyczna jak z ostatnim albumem People Under the Stairs - Phonte solo nie różni się niczym od dokonań Little Brother. Z całą pewnością najbliżej mu do ostatniego albumu grupy, tworzonej wraz z Big Poohem (trochę słabszym MC od niego), Leftback.

Standardowy zestaw producentów w osobach 9th Wondera i Khrysisa, modny ostatnio S1, "związany" z FE Music od dawna Zo! plus kilka innych postaci zapewniło oprawę muzyczną na dość wysokim poziomie. Problem jest tylko jeden - ile można słuchać pana Colemana na takich podkładach? Okej, rozumiem że takie najlepiej mu "leżą", ale to jest trochę monotonne. Przynajmniej dla mnie.

Sam raper nie najgorszy, w przeważającej większości z mocnymi momentami. On nie nudzi, chyba że dochodzisz drogi słuchaczu do "The Life of Kings" i słyszysz Evidence'a. Inni goście (m.in. Big K.R.I.T. i Pharoache Monch) wypadają różnie. Osobiście mi brakuje historii wywołującej ciarki na plecach, ale czy trzeba tego wymagać od takich produkcji? Raczej nie, bo tu miłość ma pierwszorzędne znaczenie. W każdej formie.

Dla fanów Little Brother i tym podobnych - jak znalazł. Dla tych co nie znają - warto się zapoznać z tą produkcją, m.in. dlatego, że to swoista podróż przez dyskografię Phonte zawarta w 12 kawałkach.

Ocena: 3,5/5

1 komentarz:

  1. http://www.youtube.com/watch?v=YrJYBd3Uy6E&feature=related

    OdpowiedzUsuń