YC the Cynic
Fall FWD
Self released, 2011
Brałem w ciemno...
I chyba trochę się przeliczyłem z tym całym Fall FWD. YC the Cynica wcześniej w ogóle nie znałem. Pierwszy raz jego ksywkę zobaczyłem na trackliście najnowszego albumu J-Live'a - S.P.T.A. (Said Person of That Ability). Z czystej ciekawości postanowiłem poszukać jakiś informacji o nim i w ten oto sposób natrafiłem na jego bandcampa. Zobaczyłem, że w marcu tego roku wydał darmowy album. "Co mi szkodzi?" - pomyślałem. Jednak zaszkodziło.
Aż tak tragicznie to może nie jest, jakby mogło się wydawać. YC jest do bólu przeciętny i człowiek tylko zastanawia się, czemu taki J-live zaprosił go na swój album (btw jeszcze nie zdążyłem sprawdzić)? Raper, który nie ma do zaoferowania kompletnie nic, z bardzo denerwującym flow i głosem przypominającym skrzyżowanie kilku oldschoolowych MC's. Poziomu nawijki nie ratują także goście, w tym Scienze, który w tamtym roku wypuścił całkiem niezły Hall Pass. Nuda, nuda, nuda.
Muzycznie też nie jest najlepiej. Taka mieszanka trueschoolowego brzmienia z momentami futurystycznego zabarwienia i ukłonem w stronę mainstreamowych beatów. Brzmi to trochę komicznie i nie wiem czy taki był zamiar autora czy to po prostu niewypał. Szkoda też, że nie znalazłem żadnej informacji, kto jest ich autorem.... Po raz kolejny - nuda, nuda, nuda.
Szkoda czasu, miałka i bardzo, ale to bardzo, przeciętna muzyka. Zbiór jakiś 15 kawałków, które mnie tak wynudziły jak kilka niemieckich techno-rap albumów, jakie miałem okazję w życiu posłuchać. Jeśli tak mają wyglądać kompilację od nowych twarzy, to lepiej nie ryzykować z przyciskiem "download". Kolejny przeciętniak, który na dobrą sprawę jakoś nie przeszkadza w życiu codziennym, a przynajmniej z chodzeniem po ulicy ze słuchawkami na uszach.
Ocena: 2,5 / 5
''YC jest do bólu przeciętny i człowiek tylko zastanawia się, czemu taki J-live zaprosił go na swój album (btw jeszcze nie zdążyłem sprawdzić)?''
OdpowiedzUsuńTo sprawdzaj bo warto (nie licząc tego featu od Cynica rzecz jasna).
Polecam także album australijskiej grupy Funkoars ''The Quickening''. Przy tym raczej się już nie wynudzisz.
Sprawdzę wkrótce, chwilowo jestem "zawalony" muzyką.
OdpowiedzUsuń