
Redman
Dare iz a Darkside
Def Jam, 1994
65%
Reggie Noble jest jednym z moich ulubionych raperów. Mało tego. Jedyne pełne dyskografie jakie posiadam w swojej płytotece należą do OutKastów i właśnie Redmana. Whut? Thee Album i Muddy Waters uwielbiam, Doc's Da Name, Malpractice i Red Gone Wild bardzo lubię, a jak przedstawia się sytuacja z Dare iz a Darkside - drugim LP rapera z New Jersey? Zaskoczę co niektórych - szczerze mówiąc średnio. Ile razy słuchałem tej płyty to w pamięci zostawał mi tylko "Bobyahed2dis" i to tylko ze względu na beat Rockwildera i Reggiego. Z pozostałymi utworami mam zasadniczy problem - kompletnie do mnie nie trafiają, pomimo tego że tworzą jedną spójną całość i świetny kosmiczny klimat. A ten jest zgoła inny niż na debiucie, co powinna już sugerować sama okładka (nawet nie mówię do czego to nawiązanie, bo po prostu nie wypada). O ile pierwszy longplay emanował wręcz p-funkiem, to tutaj mamy do czynienia z trochę "cięższą" wersją Clintona. Sermon powoli odchodził od "skocznych" sampli, czego potwierdzeniem niech będzie wydany dwa lata wcześniej Business Never Personal. A i sam Redman jakiś taki mniej dowcipny. Ciekawskich poinformuję, że płyta dostała w The Source cztery mikrofony, natomiast w Rolling Stones została zjechana niemiłosiernie. Ja swoją ocenę ulokowałbym gdzieś pośrodku.
mi ta płyta bardzo długo nie podchodziła, jednak kiedyś Calak dał na blogu teledysk do "Can't wait", przesłuchałem raz, drugi i teraz stawiam ją na równi z Whut? Thee Album i Muddy Waters
OdpowiedzUsuńAlbum niczym nie ustepujący debiutowi chociaż x lat temu pierwszy raz uslyszalem ją to nie zrobiła na mnie wrażenia.Dzisiaj moge powiedizec ze to kolejny klasyk od reggiego,whuj klimatyczny i bardziiej dopraocwany od poprzednika w.g mnie.
OdpowiedzUsuńP.S Podpisuje sie pod kolegą wyżej.Cant wait rozpierdala.
Przy okazji,czekalem az wspomnisz kiedyś o tym albumie;)
OdpowiedzUsuńRedman to jeden z nielicznych raperów, którzy nie mają ŻADNEGO słabego bądź przeciętnego albumu w swoim dorobku.
OdpowiedzUsuńniestety blackout 2 jest tylko przeciętny, ale to jedyna taka pozycja, wg mnie. To oczywiście tylko moje zdanie.
OdpowiedzUsuńOwszem, Blackout 2 co najwyżej przeciętny, ale ja nie zaliczam go do albumów Redmana ;)
OdpowiedzUsuńRedman to jeden z nielicznych raperów, którzy od zawsze podążąją swoją utorowaną drogą, a nie modą. Taka prawda.
OdpowiedzUsuńjak ktoś nie ma tej płyty, to polecam zakupić w empiku. Kosztuje niecałe dwie dychy
OdpowiedzUsuńswoją drogą fanom takich klimatów polecam na maksa niedoceniony album firmowany przez Ericka Sermona "Insomnia" z 1996 roku. dla mnie to definicja tego stylu jego produkcji, ciemnego, ciężkiego, ale na maksa kopiącego w łeb. a singiel Redmana "Funkorama" z tej płyty to już w ogóle maksymalny klasyk http://www.youtube.com/watch?v=agXOPLiu3ls
OdpowiedzUsuń@Andrzej: ja jednak wolę "It's That Hit" Keitha ;)
OdpowiedzUsuńkupiłem swego czasu za 17 zł na fanie, świetna płyta i tyle.
OdpowiedzUsuń@ Straho: wiadomo, że też perełka, bo Keith i Erick wtedy uzupełniali się jak karkóweczka z grilla z piwkiem, aleee... "Funkorama" ze względu na sentyment góruje. za to album Murraya "Enigma" pod kątem całokształtu stawiam wyżej od dowolnego krążka Redmana, chociaż każdy z nich bez wyjątku bardzo lubię, niektóre nawet uwielbiam
OdpowiedzUsuńInsomnia miała być we wtorkowym cyklu już dawno temu, ale zawsze "coś" stawało na przeciw. Polecam również, klimat mistrzowskiej Enigmy (nie tylko ze względu na ten sam rok wydania).
OdpowiedzUsuńA, niedawno jak siedziałem w sklepach Internetowych to myślałem nad zakupem tej płyty właśnie. Ale wybrałem co innego. 5!
OdpowiedzUsuńdla mnie świetna płyta daje 9/10
OdpowiedzUsuń