Oni :((((((
23. Saigon
The Greatest Story Never Told
Suburban Noize Records
Czekaliśmy bardzo, ale to bardzo, długo. Niektórzy już zaczęli powątpiewać w sens wydawania The Greatest Story Never Told, który powoli klarował się jako drugi Detox (pierwsze utwory na album zostały zarejestrowane w 2005 roku). Było już mówione, że nic z tego, ale na całe szczęście tak się nie stało i prawdziwy debiut Saigona miał miejsce w lutym. Jak się okazało warto było czekać. Raper, który mógł zostać gwiazdą, po prostą ją został. Swój potencjał wykorzystał maksymalnie i przy pomocy takich ludzi jak Kanye West, Red Spyda, Buckwild i przede wszystkim Just Blaze (cichy bohater) nagrał jedną z najważniejszych tegorocznych płyt. Znakomicie obsadzony, przebojowy i co najważniejsze - z feelingiem. Chce się tego słuchać. Kto wie czy następny LP tego kolesia z nie okaże się jeszcze lepszy? Premiera Thank God zapowiadana na... 2013 rok, czyli znając życie do zobaczenia na mistrzostwach świata w Katarze.
22. Dominik Omega
This Moment in Time
AR Classic
Na This Moment in Time trafiłem zupełnie przypadkiem. Dominika Omegi (kiedyś Big O) wcześniej w ogóle nie kojarzyłem, o wiele więcej mówiła mi ksywka The Arcitype, głównego producenta materiału. Do rzeczy: jest to szczery do bólu truskulowy album na absolutnie fantastycznych beatach. Najkrótsza i chyba najlepsza charakterystyka. Sprawdzić trzeba koniecznie, szczególnie polecam tym, którzy wciąż tęsknią (ta, chuja prawda, znają z opowiadań) za muzyką sprzed 20 lat.
21. The Roots
Undun
Def Jam
O nie :((((((((
Dlaczego The Roots tak nisko? Pytanie najlepszą odpowiedzią: 21 pozycja nie jest niska. Nie jest zła. Jest dobra, górna połówka itd.
O ile z Commonem problemów nie ma żadnych, bo płyta (dobra) jest troszeczkę przereklamowana, to z Rootsami jest trudniej. Nie jest to łatwy materiał i największym jego problemem jest opowiadana tutaj historia. Albo DOBRZE znasz angielski i wyrażasz swoją opinię, albo znasz go słabo/średnio/w ogóle i powtarzasz frazesy osób, które są takie same jak ty.
Opowiadana historia jest trochę zawiła, sprawia trudności itd., niemniej linia fabularna jest wielkim plusem. Podana na muzyce, która jak to u Rootsów, jest przepiękna, być może najlepsza w całej ich karierze. Big K.R.I.T., podobnie jak na Oneirology, tutaj rządzi, mimo występu w jednym numerze. Fajny Phonte, fajny Dice Raw, mało Black Thoughta (czekam na solo), dużo przerywników.
Dlaczego tylko 21? Raz, że byli lepsi, dwa - za krótko jak na Rootsów.
Stąd "tylko" 21. Oczko.
20. People Under the Stairs
Highlighter
Piecelock 70
Swoich ulubieńców pominąć nie mogłem, tajemnicą było tylko miejsce, na jakim się znajdą. Na samym początku panowie oscylowali w poniedziałkowych okolicach, potem zaliczając coraz to więcej odsłuchów pięli się coraz wyżej i w końcu wylądowali tutaj. Chyba najbardziej odpowiednia lokata. Wady, zalety, bilety na Euro znajdziecie w recenzji.
19. Shabazz Palaces
Black Up
Sub Pop
Kiedyś zastanawiałem się, który z producentów jest tym najbardziej niedocenionym (ale tak naprawdę, a nie tak jak to w Polsce zwykło się mawiać o niedocenianiu Eisa). Z mojej wnikliwej (HE HE) analizy wynikło, że takie postacie są trzy. Pierwszą z nich jest Butterfly z Digable Planets. Producent doskonały, wielki, autor najdoskonalszych dzieł z pogranicza hip-hopu i jazzu. Można się o nim rozpisywać, dlaczego jego kariera potoczyła się tak, a nie inaczej, ale to zostawmy na kiedy indziej. Porozmawiajmy o tym, jaka z niego uniwersalna postać. Przykład? Black Up i odejście od klimatów, które znamy doskonale, na rzecz tych, które są obecnie na czasie. Robienie eksperymentów też mu wychodzi znakomicie, ale jest tutaj podobnie jak z The Roots. O ile tam, był problem z liryką, tu jest z muzyką, do której... ciężko na początku się przyzwyczaić. Jeśli już się to zrobi, wtedy nie chce się wracać do realnego świata. Skądś to znamy, co nie?
18. Elzhi and Will Sessions
Elmatic
Jae B. Group
Tribjutów dla Illmatica było sporo, ale najlepszy z wszystkich udało się nagrać, uwaga, Elzhiemu. W życiu bym się tego nie spodziewał, ale cóż, takie są fakty, moi drodzy. Można mieć zastrzeżenia co do jego rapu, takie znajdzie się bez problemu, ale to jak tutaj nawija i przede wszystkim POD CO to już inna sprawa. Nie oszukujmy się, GIGANTYCZNA praca została wykonana przez Will Session i to dzięki nim, to BRZMI tak, jak BRZMIEĆ powinno. Każdy klasyczny album powinien mieć swój odpowiednik Elmatic - póki co, najlepszego takiego przedsięwzięcia w historii.
17. Childish Gambino
EP
self-released
- Ale to jest krótsze!
- No i?
- Tamten był dłuższy i fajniejszy.
- Nieprawda.
- Tak? To powiedz dlaczego tak jest.
- EP jest takim prologiem do Camp. Twierdzę nawet, że jest to jego streszczenie, zostało zebrane tu wszystko to, co najlepsze od Glovera. Punktów słabych brak. W ogóle.
- Aha.
- Coś jeszcze?
- A będzie grał w jakimś nowym serialu?
- Nie wiem.
16. Nujabes
Spiritual State
Hyde Out Recordings
Trochę popisów wokalnych się tu znajdzie i stanowią one znakomite tło dla popisów gospodarza. Kto zna twórczość Nujabesa, ten zapewne wie, czego można się spodziewać. Tak, pięknej muzyki. Jazzowej ze szczyptą elektroniki podanej na hip-hopowym beacie. Muzyka idealna do rapowania dla przemądrzałych życiowych raperów. Podobno są jeszcze spore ilości twórczości Japończyka, która zalega gdzieś tam w archiwach. Fajnie by było, jakby została pokazana światu. On na to zasłużył, żeby się zaprezentować z jak najlepszej strony. I to robił.
15. J-Live
S.P.T.A. (Said Person of That Ability)
Triple Threat Productions
Podobnie jak z People Under the Stairs, J-Live jest jednym z moich wiecznych faworytów. Piękną dyskografię zamyka jak na razie S.P.T.A. (Said Person of That Ability) i śmiem twierdzić, że jest to, wraz z The Best Part, materiał numer jeden w jego karierze. Różnice pomiędzy tymi dwoma LP są takie, że na tym nowszym brakuje trochę tego "głodu mikrofonu". Ten niedostatek nadrabia doświadczeniem. Cały czas jest świetnym tekściarzem, producentem i DJ'em. Po raz kolejny dobiera sobie znakomitych pomagierów. W produkcji: Diamond D, Marco Polo, RJD2, Nicolay i inni. Za majkiem: John Robinson. Niemalże idealny materiał z "tamtych" lat, który świetnie odnajduje się teraz. I pomyśleć, że zrobił to sympatyczny typek, który ma już prawie 40 lat na karku. Z ciekawostek dodam, że do wersji fizycznej na CD dodawana jest zeszłoroczna, zajebista, epka.
14. K-Def
Night Shift
Redefinition Records
Kiedyś zastanawiałem się, który z producentów jest tym najbardziej
niedocenionym (ale tak naprawdę, a nie tak jak to w Polsce zwykło się
mawiać o niedocenianiu Eisa). Z mojej wnikliwej (HE HE) analizy wynikło,
że takie postacie są trzy. Drugą z nich jest K-Def, uczeń Marley Marla. Producent doskonały, wielki, autor doskonałego The Turnaround: A Long Awaited Drama nagranego wraz z Larrym-O jako Real Live. Raz na jakiś czas "uda" mu się coś wydać. W tym roku przyszła pora na Night Shift i zbieramy szczęki z podłogi. Genialny powrót w okolice 1995 roku z niewielką domieszką tego, co dzieje się obecnie. Miało być wyżej, zastanawiałem się nawet nad pierwszą piątką, ale album wypadł stamtąd w ostatniej chwili. Nawet gościnny występ Raw Poetica nie przeszkadza i nie nudzi! Aha, i radzę śledzić uważnie poczynania Redefinition Records. Następca Pete Rocka i K-Defa sam sobie przecież nieźle poczyna.
huja się znasz na rapie frajerze!!!!!!!11111 roots - pfffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffff
OdpowiedzUsuńZnowu zapomniałem się wylogować.
Teraz to już nie mam pojęcia co będzie w TOP3 ;p może Danny Brown? poza Lamarem oczywiście. No chyba że i z nim zaskoczysz i wrzucisz go jutro ;D
OdpowiedzUsuńMuszę sprawdzić w końcu to "black up" od shabazz palaces, bo tyle propsów zbiera ten album, że trzeba się za niego zabrać :)
Swego czasu (jakoś po premierze EPki The Program) czytałem, że K-Def szykuje cały album z Dacapo. Nie ukazał się do dzisiaj niestety. Szkoda.
OdpowiedzUsuńW tym samym wywiadzie była mowa o kolejnym krążku Real Live. Ponoć już byli z Larrym-O wstępnie dogadani na nagrywki. K-Def powiedział nawet, że ma już odłożony jakiś bit kose w starym brudnym stylu NYC na singiel. Słuch o projekcie zaginął, K-Def związał się z Redefinition i drugiego Real Live nie ma. Szkoda.
Ale chociaż co jakiś czas wypuszcza te instrumentalne krążki. Mógłby nagrać z kimś album MC/producent bo takie "Ecapizm" z Rob-O jest wyśmienite.
Tym Dominikiem to zaskoczyłeś. Mam ten album od pewnego czasu gdzieś tam w kolejce do odsłuchu i chyba w końcu sprawdzę skoro umieściłeś go tak wysoko.
Rootsi zdecydowanie za nisko. Lepiej krótko i dobrze niż długo i monotonnie.
W Top3 może będzie Section.80 i Lone Sharks a dalej LiveLoveASAP, tak o:P
OdpowiedzUsuńTL