poniedziałek, 2 stycznia 2012

Podsumowanie 2011: 44:34


Podsumowanie czas zacząć. Dzisiaj miejsca 44-34.


44. Lil Wayne
Tha Carter IV
Young Money/Cash Money/Universal










Czekałem cierpliwie na ten album, bo w końcu trójka była dla mnie momentami czymś naprawdę wielkim. Z czwórką jest podobnie, choć tych momentów jest zdecydowanie mniej. Zastrzeżenie mam co do jednego: produkcji. Kozaków znajdzie się tu trochę, takich jak "She Will" (jeden z moich ulubionych kawałków tego roku) czy "Blunt Blowin", ale to plus parę innych to za mało na czołówkę. Wszystkie te niedoskonałości nadrabia gospodarz i zaproszeni przez niego goście. Z tym jest naprawdę świetnie: trochę przemyśleń, celnych punchy, "uderzeń" w kilku popularnych ostatnimi czasy raperów itd. Aaa, bym zapomniał – przecież jest tu także iście mistrzowskie "Outro" z Bunem B, Nasem, Busta Rhymes i nieco zapomnianym Shynem.

43. Gracias
EP
Cocoa










Urodziłem się w 1987 roku w Demokratycznej Republice Kongo. Naprawdę nazywam się Deogracias Masomi. W pewnym momencie swojego życia wyemigrowałem do Finlandii. Jestem raperem. Skandynawski rap ludzie szerzej znają tylko dzięki Looptroopom i Timbuktu. Postaram się to zmienić, a pierwszym krokiem ku temu, jest z moje EP. Zdecydowałem się oddać hołd starej szkole, więc myślę, że ci, którzy lubią taką stylistykę najbardziej, znajdą na epce coś dla siebie. Doszły mnie głosy, że ludzi denerwują trochę moje reminiscencje i odwołania do początków rapu, ale co ja na to poradzę, skoro to jest mi najbliższe? Postarałem się też zebrać beaty od postaci, których kompletnie nie znacie, ale z nadzieją, że dzięki mnie się to zmieni. Może jeszcze kiedyś usłyszycie o A. Nádasim, E. Urnbergu, J. Kilpeläinenie, J. Talsim, L. Salminenie, M. Hyyrze i O. Palmunenie.

42. J Rawls
The Hip-Hop Affect
Green Streets Entertainment










Słuchałem tego przez długi czas. Lista zaproszonych gości potrafi przyprawić o ból głowy, a jeśli są to osobistości, które lubisz i cenisz (Kev Brown, Diamond D, Sadat X, Wise Intelligent, Casual i przede wszystkim John Robinson), to już w ogóle trafiasz na oddział intensywnej terapii w pobliskim szpitalu. Ból jest jeszcze większy, jeśli znajdujesz się w takich, a nie innych warunkach. Takimi warunkami dla The Hip-Hop Affect jest w tym roku konkurencja. Cóż, jest to album DO BÓLU poprawny, solidny etc. Momentów słabych brak, tych które wybijają się ponad jakąkolwiek "bardzodobroć" też nie ma. Idealny wczesnowiosenny soundtrack i okładka, która daje nam małą informację, czego możemy się spodziewać. Fajnie to wygląda. Tak samo jak się słucha.

41. Strange Fruit Project
A Dreamer's Journey
self-released










Powiem to... S1 mnie wkurwia. Nawet bardzo, czasem nie zdajecie sobie sprawy jak. To, że na The Throne został PRZYĆMIONY przez Swizz Beatza w ogóle zahacza o granice absurdu. Na całe szczęście Symbolic One wcale nie odszedł od undergroundowych konwencji na rzecz mainstreamowych dźwięków (dla przypomnienia jego produkcje znalazły się na nowym albumie Beyonce) i nie zostawił Myone i Mytha samym sobie. Zrobili nowe Strange Fruit Project, do którego z początku kompletnie nie mogłem się przekonać, ale z czasem spędzałem z nim coraz to więcej pozytywnych chwil. No, ale do rzeczy. Wiecie zapewne kto odpowiada za niemalże całą produkcję na A Dreamer's Journey (z małą pomocą Caleba, Mike'a Chava i Greya), a jeśli nie, to szukajcie odpowiedzi w początku tego opisu. Wyszło mu całkiem sympatycznie, taki idealny longplay na nudne niedzielne popołudnie. Raperzy wykonują swoje obowiązki poprawnie, więc wystawianie im jakiejś negatywnej oceny nie wchodzi w grę. Szkoda tylko, że nie wydała tego jakaś duża wytwórnia, bo materiał z całą pewnością jest wart promocji i obecności zdecydowanie większej niż kilka wpisów na tematycznych forach. Ech, życie...

40. Suff Daddy
Dutch Passion 2006
Melting Pot Music









1. Wiesz co to za roślina?
2. Jak tak, to wiesz że Niemcy też się w niej lubują.
3. Nagrywają dzięki niej takie oto płyty.
4. "Płyty" to za dużo powiedziane.
5. "Płyteczki", bo "epeczki" to wydają się być dłuższe nawet.
6. 10 minut, ale...
6. ... wciskanie play i repeat sprawia to przyjemność.
7. O to przede wszystkim tutaj chodzi.

39. DwaZera
Płyta z Czarnych Płyt
Prosto










W tym roku przesłuchałem bardzo mało płyt z polskiego podwórka. To, co było zapowiadane od dawna z mojej strony, "w końcu" doprowadziło do tego, że ograniczam się maksymalnie i słucham wykonawców tylko sprawdzonych i tych poleconych przez osoby, które są dla mnie w pewnym stopniu "inspiracją". Są też wyjątki i jedynym tegorocznym jest skład o najdurniejszej nazwie, jaką można sobie wyobrazić (choć jej geneza jest tu bardzo istotna). Płyta z Czarnych Płyt podobała mi się najbardziej. Nie Mes, nie Łona, nie Tet itd., tylko oni. Stworzyli klimat, jakiego dawno nie zaznałem przy okazji tych *naszych*. Pomijając już przy tym wszystkie skille i liryki, bo tu jest bardzo przeciętnie. Na pierwszy plan zdecydowanie wychodzi muzyka, a tu jest wyśmienicie. Delektując się produkcją Raka na NAJWYŻSZYM możliwym poziomie poczułem się jakbym znajdował się w Warszawie w 1998 roku na jakiejś starej, zapyziałem klatce schodowej. I wiecie co? Dobrze mi tam było. Aha, i props za listę sampli w booklecie – tego w Polsce nie widzi się zbyt często...

38. Steve Liriks
Pardon Me, I'm Going Thru A Phase
self-released







Zupełna niespodzianka. Koleś znikąd, pojawia się nagle, mało kto go kojarzy i wypuszcza w świat materiał, którym można się zajarać na długi czas, zwłaszcza kiedy będzie słońce świeciło za oknem. Już od pierwszych dźwięków wiemy, że mamy do czynienia z albumem o wysokiej jakości. Tyczy się to zwłaszcza produkcji (od nołnejmów przypomina NACZELNY), która miejscami wręcz porywa. Popisy wokalne są całkiem udane: czy to będzie rap czy też śpiew.

37. Jay-Z/Kanye West (The Throne)
Watch the Throne
Roc Nation










(Wszędzie te jebane złoto)

Niektórzy myśleli, że Jay (bardziej) i Kanye (mniej) mają u mnie zarezerwowane specjalne miejsca. Błąd. Nagrali album dobry, który sporo namieszał, utkwił w mojej pamięci, często do niego wracam itd. Stworzyli muzykę taką, jakiej oczekiwałem – dobrą. Coś lepszego niż Blueprint 3, ale gorszego od My Beautiful Dark Twisted Fantasy. Wznosząc jakiekolwiek peany na cześć The Throne bądźmy jednak trochę poważni: TO NIE JEST PŁYTA ROKU. Baa, to nie jest nawet czołówka. Jest to ważna i dobra płyta, po prostu, a ten przepych i wszechobecny luksus to dodatkowy smaczek.

(Wszędzie te jebane złoto)

36. Roc Marciano / Gangrene
Greneberg
Decon Records










Pamiętam zeszłoroczny album Roca Marciano - mocne. Co można powiedzieć, jeśli swoje siły połączą z nim Oh No i Alchemist? Teoretycznie powinna wyjść dobra rzecz i w praktyce tak wyszło. Klimat żywcem wyrwany z połowy lat dziewięćdziesiątych. Można mieć małe zastrzeżenia co do jakości rapu, który jest przeciętny, ale ci kolesie przyzwyczaili mnie już do tego (sam Alchemist to oddzielny rozdział w tej kwestii). Epka trzyma wysoki poziom od początku do końca i w zasadzie jej jedyną większą wadą jest długość. Bardzo bym chciał, żeby to był longplay i jeśli pojawią się informacje o kontynuowaniu współpracy to wyczekuje krążka z niecierpliwością.

35. Drake
Take Care
Young Money/Cash Money










Swoje zdanie na temat tej produkcji wyraziłem na Popikllerze, dokładnie tutaj. Co więcej mogę dodać na jego temat? W zasadzie to nic, bo "dla mnie całość wypada dość przeciętnie - nie hejtuję, nie propsuję, jednak z całą pewnością mogę polecić. A nuż się ktoś przekona? Nie taka łatwa, nie taka lekka, ale w miarę przyjemna płyta na 3 z plusem. Fani niech podwyższą sobie ocenę o 1. Wtedy wszyscy będą zadowoleni". Dlaczego płytę z taką oceną postanowiłem umieścić w podsumowaniu? Jest AŻ tak dobra czy konkurencja jest AŻ tak słaba? Bardziej to pierwsze (wiem, cytat trochę wyklucza tę tezę), ale słucha się tego w tle znakomicie. Podczas różnych czynności.

34. Fly.Union
The Greater Than Club
self-released










Uwaga! Jest to projekt, którym zainteresować należy się K-O-N-I-E-C-Z-N-I-E. Trio z Columbus nawiązuje do klasycznych midwestowych dokonań swoich "przodków". Bardzo dobra warstwa tekstowo-wokalna, świetne podkłada, mocni goście w postaci Pac Div. Radzę mieć ich na uwadze, bo przyszłość może być przed nimi wielka. Całość wraz z atrakcyjnym bookletem tutaj. Za darmo.

6 komentarzy:

  1. Pierwszy! :* Dawidku, cudowne :*:*:*

    Kurwa, zapomniałem się wylogować.

    Kolejne części codziennie o godz. 12.

    OdpowiedzUsuń
  2. zaczyna sie

    4 plyty na liscie do odsluchu

    OdpowiedzUsuń
  3. 37 miejsce? Za daleko.

    OdpowiedzUsuń
  4. 37 miejsce?
    Optymalne bym powiedział.
    Chociaż jeden nie liże Dżeja i Kanieja po torbach bo to Dżej i Kaniej.




    "Pomijając już przy tym wszystkie skille i liryki, bo tu jest bardzo przeciętnie. Na pierwszy plan zdecydowanie wychodzi muzyka, a tu jest wyśmienicie."

    Ok, rozumiem argumentację ale pod uwagę przy ocenie albumu chyba trzeba wziąć całokształt.
    Czyli warstwę muzyczną i wokalną. Nie uważasz?
    A już tak na marginesie:
    przesłuchałem ten album kilkukrotnie po premierze i pomimo lubianej przeze mnie konwencji w jakiej został nagrany to nie zrobił na mnie żadnego wrażenia. Ot kolejna płyta na klasycznych bitach.
    Na mojej liście (gdyby taka istniała) ten krążek wylądowałby daleko za Łoną, Tetem i Mesem.

    OdpowiedzUsuń
  5. ^ The Throne nie jest płytą AŻ tak dobrą jak się wydaje niektórym. Kadłub dobrze to podsumował. A co do DZ to... KLIMAT. Myślę, że dobrze opisałem to, co czuję jak tego słucham. Gdyby liryka była lepsza, to byłoby zdecydowanie wyżej. Podobnych przykładów jest wiele.

    OdpowiedzUsuń
  6. I can't believe all the hype about this. So glad to see you know what you're talking about! Keep it treal

    OdpowiedzUsuń