
Postawiłem tylko na raperów z USA z prostego powodu: z nimi jest trudniej. Z Polski tego kogo chciałem posłuchać to już słyszałem, zostało jeszcze paru, ale z tym nie powinno być problemu. Gorzej z kolebką rapu, więc większość tutaj obecnych pozostaje w sferze marzeń, która i tak nie zostanie zrealizowana, jak N.W.A., Native Tongues czy D.I.T.C.
Nie przeciągając... Postanowiłem przyznać dwa miejsca specjalne. Te dwie postacie, które się tu znalazły są absolutami. Mówiąc krótko: mijają się z wszystkimi rankingami.

Waszka G
Miały być postacie tylko ze Stanów. Baa, nie znalazło się tu nawet francuskie IAM, których chciałbym koniecznie obejrzeć na żywo w Egipcie pod piramidami (jak tutaj np.). Zawsze są jednak wyjątki od reguły, więc jednym z takowych jest pewien Damian z Inowrocławia, szerzej znany jako Waszka G.
Oczywiście chciałbym usłyszeć na żywo masakryczny diss na Przybora (najlepiej kiedy ten konfi stoi pod sceną, a tłum czeka na magiczne słowo pana D.), "Biedaków" czy klasyczne "Życie Ostre Jak Maczeta", jednak najważniejsze są dwie sprawy. Pierwsza to, że chciałbym widzieć jak to nawija się do maczety, a druga czy naprawdę można być tak głupim.
Oczywiście chciałbym usłyszeć na żywo masakryczny diss na Przybora (najlepiej kiedy ten konfi stoi pod sceną, a tłum czeka na magiczne słowo pana D.), "Biedaków" czy klasyczne "Życie Ostre Jak Maczeta", jednak najważniejsze są dwie sprawy. Pierwsza to, że chciałbym widzieć jak to nawija się do maczety, a druga czy naprawdę można być tak głupim.

Jay-Z
Hova nie trafia na właściwą listę z jednego względu - posłuchać go live to mus, więc jedno miejsce od razu się zwalnia. Poza tym jest to mój ulubiony raper - to jest drugi powód (i ten ważniejszy), dla którego tu nie trafia. To jest oczywiste marzenie. Kilka numerów z Reasonable Doubt, pierwszego Blueprinta i Black Album - to tak na początek bym poprosił. Najlepiej niech zacznie od "Can't Knock the Hustle", potem "99 Problems" i "Encore". Chwila spokoju w postaci "Girls, Girls, Girls" i jestem wniebowzięty. W miarę coraz lepszego (i tak już doskonałego) show niech będzie American Gangster. A reszta? Cóż, w jego przypadku może grać swoje najsłabsze numery, które i tak wyprzedzają o lata świetlne konkurencję. Kto nie wierzy niech sprawdzi koncert Unplugged nagrany z The Roots albo klasyczny Fade to Black. Aha, i ten diament na sam koniec - musi być obowiązkowo!
Czas na właściwą listę. Wybór był trudny, kilkunastu artystów musiało obejść się smakiem. Wybór subiektywny, proszę nie pisać dlaczego nie ma tego, zamiast tego itd. No i kolejność alfabetyczna. Jedziemy. Daje każde pieniądze za ich występy.

Blackalicious
Gift of Gab bez Chief Xcela jest jak Lech bez Jarosława, z tą różnicą, że Blackalicious jest tworem doskonałym, a o partii braci Kaczyńskich tego powiedzieć nie można. Ale odbiegając od polityki i metafor z nią związanych, jedną z pierwszych rzeczy, które przyszły mi na myśl tworząc tą listę był duet z Kalifornii. Jak najwięcej rzeczy z NIA i Blazing Arrow. Parker rapujący na żywo "Cliff Hanger"? To musi być majstersztyk. Pierwsze sekundy w "Making Progress" - musiałbym to zobaczyć, bo słuchając tego w domu to nie wierzę, że nie było ingerencji DJ'a. Niech jeszcze pojawi się Rakaa i będzie się działo w momencie grania "Passion". Na pożegnanie "Supreme People" z The Craft, parę numerów z pierwszego solo Gaba i na koniec secik od Shadowa, który to by pojawił się znienacka na scenie...

D.I.T.C.
Sprawa jest prosta - chłopaki niech grają kawałki ze swoich solówek, bo z pierwszego wspólnego albumu zniósłbym tylko "Thick", "Get Yours" i "Way of Life". Druga płyta to już nie tamto D.I.T.C., więc out. Liczyłbym na przechwałki Big L i Lorda Finesse'a, punche Diamonda i rozkminki A.G. i O.C. Większość materiału musiałaby być z solówek poszczególnych postaci, z naciskiem na Jewelz i Funky Technician. Debiut Lamonta za ciężki na koncerty jest. Wybrałem "kopaczy" zamiast Guru i Premiera, dlatego że koncert byłby bardziej różnorodny, a i więcej ciekawych numerów by się znalazło. Z całym szacunkiem dla Gang Starra, sorry. BTW Fat Joe to wack.

Juice Crew
"The Symphony" - i wszystko jasne. Najlepszy i najsłynniejszy posse cut w dziejach na żywo jest jedną z rzeczy, które chciałbym zobaczyć i usłyszeć. Cała ekipa na jednej scenie, wolne style Big Daddy Kane'a i Biz Markiego, pierwsze oldscholowe rzeczy od Masta Ace'a i MC Shana itd., itd. A nad tym wszystkim czuwa mistrz - Marley Marl. Nie zapominajmy też o kobietach - Roxanne Shanté. A może jakieś nowe dissy by się pojawiły?

Lil Wayne
Ja doskonale wiem, że Magik jest lepszy od Weezy'iego, a Wu-Tang Clanu to już słuchałeś jak miałeś dwa lata, ale teraz idź się poucz na klasówkę z biologii. Jeśli Lil Wayne to przede wszystkim trzeci Carter. Pozostałe jego płyty są z tych spoko, mnie nie ujęły. Nie zmienia to jednak faktu, że chiałbym zobaczyć jak brzmi na żywo zmienne tempo w "Playing with Fire" czy podśpiewywanie w "Shoot Me Down". W ogóle to całe chore flow przedstawione na scenie to musi być "coś". Dodatkowo parę numerów z gościnnych występów. O tak, to musi być dobre. Show gwarantowane. Tylko proszę, bez T-Paina na scenie...

N.W.A.
Nie wykrzykuję pustych haseł pokroju "HWDP" (no OK, "CHWDP" jak kto woli), ale raz w życiu mógłbym zrobić wyjątek. Byłoby to na koncercie N.W.A. w momencie kiedy to Ice Cube bądź Eazy-E nawołuje do sceny do donośnego okrzyku "fuck tha police". Najlepiej przed kordonem policji, która stoi przed sceną. No i ta genialna muzyka, tylko jakby to wszystko miało wyglądać? Muzyka z okresu z Ice Cubem w składzie czy już po jego odejściu? A może mieszanka wybuchowa, czyli to i to? Mi tam pasuje, dobrej muzyki nigdy za wiele, a od niegrzecznych chłopców to już w ogóle. Tylko żebym nie zapomniał zabrać ze sobą swojej Beretty, bo to różnie może być...

Native Tongues
Miało tu być samo A Tribe Called Quest, ale poszedłem na łatwiznę i dałem cały kolektyw Native Tongues. Q-Tip i spółka na jednej scenie z De La Soul? Poproszę. Da Bush Babees, Jungle Brothers i Black Sheep? Niech będą. Można wymienić wszystkich po kolei, ale po co? Niech wejdą wszyscy na scenę, najlepiej na jakimś hip-hopowym jamie, przypominającym pierwsze imprezy Kool Herca. No chyba, że ATCQ zapragną zagrać całe Low End Theory, to niech odbędzie się to w jakiejś małej, zadymionej jazzowej kawiarence. A może coś z ich debiutu plus 3 Feet High and Rising? To już otwarty stadion niech będzie. "Rhythm (Devoted to the Art of Moving Butts)" i "Me Myself and I" rozgrzewa stutysięczny tłum - mistrzostwo. Ale nie, jednak nie. Jam będzie najlepszy. Byłoby to coś wielkiego.

OutKast
Najlepszy skład hip-hopowy jaki kiedykolwiek powstał. Tak mówię od kilku lat i nie zmieniło tego nawet Idlewild w 2006 roku. Bliższe stylistycznie są mi oczywiście wspomniane już De La Soul czy ATCQ, a nawet Brand Nubian, ale to OutKastów darzę największą sympatią. Cztery wybitne albumy: Southernplayalisticadillacmuzik, ATLiens, Aquemini i Stankonia, jeden świetny w postaci Speakerboxxx/The Love Below i "zakała" jak ich ostatni album (choć takich "zakał" chciałbym jak najwięcej). Konkretny numer, który chciałbym usłyszeć ciężko wskazać. Powiedzmy, że chłopaki losują 20 kawałków z pierwszych pięciu albumów i jestem w siódmym niebie. A jeśli trafi się coś z Idlewild też źle nie będzie, bo wierzę, że po "Chronomentrophobii" zagrają np. "Hey Ya!" albo "Rosa Parks". Najbardziej ciekawi mnie to jak Andre poradziłby sobie z refrenem w "Millennium"... To musi być przebłysk geniuszu. A gościnnie poproszę chłopaków z Goodie Mob.

Public Enemy
Koncerty grają świetne i ich wartość historyczna jest spora, więc liczyłbym na powtórkę w obecnych czasach. Chuck D jako główny MC, Flava hypeman doskonały, Terminator X ze swoim kunsztem na gramofonach. Niech będzie wszystko co najważniejsze, plus kilka solowych kawałków i obowiązkowo "I Don't Wanna Be Called Yo Niga" z Apocalypse 91… The Enemy Strikes Black. Z wizytą niech wpadną jeszcze Ice Cube i Big Daddy Kane, niech zagrają "Burn Hollywood Burn" i zobaczylibyśmy czy Jack Nicholson wtedy byłby tak wesoły...

Redman
Od Reggiego chciałbym usłyszeć wszystkiego po trochu, pomijając może rzeczy z Dare iz a Darkside, dlatego że stylistycznie nie pasują do reszty. Najlepiej by było jakby najwięcej grał z Whut? Thee Album, obowiązkowo z "Jam 4 You" (plus na bis). Jako hypemana widziałbym... Keitha Murraya. W jego przypadku określenie "hypeman" jest trochę krzywdzące, no ale to Reggie ma być gwiazdą wieczoru, ale mógłby dać kilka rzeczy ze swoich dwóch pierwszych płyt. I obowiązkowo przed koncertem byłaby licytacja z ziomkami, ile to Reggie wypalił towaru, aby zadowolić zgromadzoną publiczność. Szaleniec, ale za to jaki. Klasyk za klasykiem, mnóstwo funku i dobrego humoru.

The Roots
Najlepsza koncertowa kapela świata - tak mówią, dlatego tu trafiają. Skoro mówią tak wszyscy to coś musi w tym być. Słyszałem tylko kilka kawałków zagranych na żywo i zrobiły na mnie ogromne wrażenie. To wystarczy. A nowy album już wkrótce... Bo wiecie - gdybym był perkusistą, to chciałbym grać tak jak Questlove, a gdybym rapował to jak Black Thought. A i Rahzel jakiś mały beatbox by mi wtedy dał.
hehe... większość osób mówi, ża na żywo chcieliby usłyszeć najbardziej THE ROOTS.
OdpowiedzUsuńŚwietne zestawienie.
nie znam tych spiewakow.
OdpowiedzUsuńListe zrobilbym praktycznie taka sama tylko jeszcze gdzies bym upchal Pete Rocka i Cl :D
OdpowiedzUsuń@Tirex:
OdpowiedzUsuńCo się sprzedali za 2 zł pod publikę :D
@Anonim:
Eee, oni raczej nie mają materiału koncertowego, choć kto wie? Chyba wolałbym Erica z Rakimem.
"(...)ale teraz idź się poucz na klasówkę z biologii" - jakbyś, kurwa, zgadł. elo.
OdpowiedzUsuń2 lata temu byli na openerze w polsce: the roots, bjork, beastie boys i dizzee rascal m.in.
OdpowiedzUsuńNie zapominajmy o kobietach - Mc Shan?
OdpowiedzUsuńChyba lekka wtopa
Nie lekka tylko poważna, nie zauważyłem tego. Zdanie miało być inaczej złożone, dlatego to tak wyszło. Już poprawiam, dzięki.
OdpowiedzUsuńz jay-z moze byc problem teraz, a dopiero co byl 2x w ostatnich latach. bylem na openerze i do dzis w czolowce naj koncertow.
OdpowiedzUsuńa co z krs one'm!? ogladalem jego koncerty na youtube i wyglada to niesamowicie.
OdpowiedzUsuńdziwie sie, ze jaya nie obczailes ani na coke'u ani na openerze i rootsow na openerze
OdpowiedzUsuń