Wilku
Me, Myself and I
???, 2006
82%
1 kwietnia to prima aprilis. Kłamią nie tylko politycy, nawet z mojej partii (btw wstydzę się ich). Was też okłamałem parę godzin temu. Pozwoliłem sobie na głupi żart. Blog nie znika, a ja nie przestaje pisać. Sorry. No bo jak? A pieniądze? A kobiety? A narkotyki? A samochody? Keep it movin’ jak u Q-Tipa i koniec żartów jak u Łony. No bo jak żartem można nazwać jedną z najlepszych płyt w polskim rapie?
Słucham dużo muzyki. Ostatnio mocno zainteresowałem się twórczością The Beach Boys. Ludzie na mieście mówili mi, że jest to jeden z najważniejszych zespołów w historii muzyki, zupełnie nie odstający poziomem od Fab Four. Myślę inaczej, ustępują, ale niewiele. Niemniej jednak kupuje ich płyty, słucham, poznaje historię itd. Jak z nimi jest? Okej, po kolei. Today? Może być. Pet Sounds? Nie wypowiem się – słuchałem dobrych kilkanaście razy i jednak Pieprz jest lepszy IMO. Wild Honey? W-O-W. Sunflower? Ohoho, już jedna z moich ulubionych płyt. Zdążyłem poznać jeszcze Smiley Smile. I jak? Wspaniałe, doprawdy. Tyle tam się dzieje! "Good Vibrations" spokojnie w moim top10 tracków ever, nie ma opcji, "Heroes and Villains" blisko dziesiątki. "Fall Breaks and Back to Winter (Woody Woodpecker Symphony)" też genialne.
Niektóre z tych utworów pochodzą z sesji do najkultowszego niewydanego albumu w historii – SMiLE. Też tak ludzie mówią. Muzykę rockową tak naprawdę poznaje dopiero, uczę się etc., więc nie mogę wiele powiedzieć o jakiś lostach. A w rapie też są takie płyty, mówię wam. Nie tak dawno jedna nawet ujrzała światło dzienne. Kurwa, mistrz album. Może niedługo ją opisze jak czas i chęci pozwolą? To w USA, u nas sztandarowym przykładem niech będzie Me, Myself and I Wilka. Tak, tego Wilka. Roberta Kwiatkowskiego z Hemp Gru. Od Klucza, od Drogi, od Bilona i Żarego. Guru wszystkich osiedlowych dobrych chłopaków. Jego "pierwsze debiutanckie solo" niby się nie ukazało w oficjalnym obiegu w Polsce, a... Ja miałem to szczęście, że zdobyłem oryginał. Dumnie zdobi mój regał z płytami stojąc między Enigmą (1996 :*, hyhy) a Enter the Wu-Tang (36 Chambers). To już coś znaczy.
Historia wydania, dostępność tylko na Wyspach i japońskich torrentach (hejt dla tych, co spiracili ten album!) jest rzeczą małą. Tą wielką i najistotniejszą sprawą na Me, Myself and I jest zmiana stylu. To już nie jest ten Wilku, co jebie policję na 100%. Nie ten Wilku co rozjeżdża te same organy ścigania walcem. Nie ten Wilku co je skręty. Nie ten Wilku co siedzi z kumplami (a ty z koleżankami). HWDP nabrało nowego znaczenia. Jakie "(c)huj w dupę policji"? Wtedy i teraz to już "honor w duszy Polaka". Tam to się zaczęło. Zmiana podejścia do życia jest zdumiewająca. Świetnym przykładem jest "Piętno Nienawiści", w którym to swój udział zalicza także... Żary. Człowiek powszechnie uważany za nie wiadomo jak słabego ucznia (starałem się użyć jak najdelikatniejszego określenia), ale ciągła edukacja w szkole robi swoje i potrafi zaskoczyć wszystkich hejterów:
Słucham dużo muzyki. Ostatnio mocno zainteresowałem się twórczością The Beach Boys. Ludzie na mieście mówili mi, że jest to jeden z najważniejszych zespołów w historii muzyki, zupełnie nie odstający poziomem od Fab Four. Myślę inaczej, ustępują, ale niewiele. Niemniej jednak kupuje ich płyty, słucham, poznaje historię itd. Jak z nimi jest? Okej, po kolei. Today? Może być. Pet Sounds? Nie wypowiem się – słuchałem dobrych kilkanaście razy i jednak Pieprz jest lepszy IMO. Wild Honey? W-O-W. Sunflower? Ohoho, już jedna z moich ulubionych płyt. Zdążyłem poznać jeszcze Smiley Smile. I jak? Wspaniałe, doprawdy. Tyle tam się dzieje! "Good Vibrations" spokojnie w moim top10 tracków ever, nie ma opcji, "Heroes and Villains" blisko dziesiątki. "Fall Breaks and Back to Winter (Woody Woodpecker Symphony)" też genialne.
Niektóre z tych utworów pochodzą z sesji do najkultowszego niewydanego albumu w historii – SMiLE. Też tak ludzie mówią. Muzykę rockową tak naprawdę poznaje dopiero, uczę się etc., więc nie mogę wiele powiedzieć o jakiś lostach. A w rapie też są takie płyty, mówię wam. Nie tak dawno jedna nawet ujrzała światło dzienne. Kurwa, mistrz album. Może niedługo ją opisze jak czas i chęci pozwolą? To w USA, u nas sztandarowym przykładem niech będzie Me, Myself and I Wilka. Tak, tego Wilka. Roberta Kwiatkowskiego z Hemp Gru. Od Klucza, od Drogi, od Bilona i Żarego. Guru wszystkich osiedlowych dobrych chłopaków. Jego "pierwsze debiutanckie solo" niby się nie ukazało w oficjalnym obiegu w Polsce, a... Ja miałem to szczęście, że zdobyłem oryginał. Dumnie zdobi mój regał z płytami stojąc między Enigmą (1996 :*, hyhy) a Enter the Wu-Tang (36 Chambers). To już coś znaczy.
Historia wydania, dostępność tylko na Wyspach i japońskich torrentach (hejt dla tych, co spiracili ten album!) jest rzeczą małą. Tą wielką i najistotniejszą sprawą na Me, Myself and I jest zmiana stylu. To już nie jest ten Wilku, co jebie policję na 100%. Nie ten Wilku co rozjeżdża te same organy ścigania walcem. Nie ten Wilku co je skręty. Nie ten Wilku co siedzi z kumplami (a ty z koleżankami). HWDP nabrało nowego znaczenia. Jakie "(c)huj w dupę policji"? Wtedy i teraz to już "honor w duszy Polaka". Tam to się zaczęło. Zmiana podejścia do życia jest zdumiewająca. Świetnym przykładem jest "Piętno Nienawiści", w którym to swój udział zalicza także... Żary. Człowiek powszechnie uważany za nie wiadomo jak słabego ucznia (starałem się użyć jak najdelikatniejszego określenia), ale ciągła edukacja w szkole robi swoje i potrafi zaskoczyć wszystkich hejterów:
"Świat nas nie kocha, Polsko - za każdym zakrętem modle się do Boga / Młodzieży idee upadają, nie jak mury, to żywe pomniki się wkurwiają"
Poezja. W momencie kiedy Zwykły Chłopak Szary przedstawia słuchaczowi te wersy i kończy swoją zwrotkę wulgaryzmem, jedno z najmocniejszych wejść w polskim rapie (i nie tylko, takie "back in the days when I was a teenager" się kryje, choć do "Juicy" daleko) zalicza sam gospodarz, genialnie ripostując młodszego protegowanego:
Poezja. W momencie kiedy Zwykły Chłopak Szary przedstawia słuchaczowi te wersy i kończy swoją zwrotkę wulgaryzmem, jedno z najmocniejszych wejść w polskim rapie (i nie tylko, takie "back in the days when I was a teenager" się kryje, choć do "Juicy" daleko) zalicza sam gospodarz, genialnie ripostując młodszego protegowanego:
"O nie brachu, to nie czas wojny, nie odpowiadajmy nienawiści nienawiścią / otwórzmy swe umysły, spójrzmy przed siebie, kierujmy się miłością"
Wymiękam… Kolejnym doskonałym przykładem niech będzie wspólna poetyckość wersów Roberta i… Eldo. Po Eternii i CKCUA uważałem Eldokę za najbardziej lirycznego rapera w naszym kraju. Ucieszyłem się, gdy dowiedziałem się, że na Me, Myself and I panowie będą mieli wspólną kolaborację w "Magii Książek", ale żeby członek Hemp Gru przyćmił lidera Grammatika?!
"Chociaż przeczytałem wszystkie książki Prousta,
Wiem że życie to coś więcej niż dziwki, koks, kapusta.
Wymiękam… Kolejnym doskonałym przykładem niech będzie wspólna poetyckość wersów Roberta i… Eldo. Po Eternii i CKCUA uważałem Eldokę za najbardziej lirycznego rapera w naszym kraju. Ucieszyłem się, gdy dowiedziałem się, że na Me, Myself and I panowie będą mieli wspólną kolaborację w "Magii Książek", ale żeby członek Hemp Gru przyćmił lidera Grammatika?!
"Chociaż przeczytałem wszystkie książki Prousta,
Wiem że życie to coś więcej niż dziwki, koks, kapusta.
Życie jest jak 12 ksiąg Pana Tadeusza,
Czasem czeka cie rozpusta, a czasem katusza.
Nie jestem tworem Nietzego, nadczłowiekiem wspaniałym,
Jestem dzieckiem Boga - kruchym i niedoskonałym"
To nie może dziać się naprawdę… Tak myślałem, a jednak. Metamorfoza Wilka jest niesłychana, podobnie jak w kwestii umiejętności na majku. Kiedyś jeden z blogerów uznał, że WDZ ma najlepsze flow w Polsce. Tamto równanie matematyczne Tirexa ma doskonałe odzwierciedlenie na tym LP. Dla tych, którzy nie mieli styczności z tamtą teorią, przypominam:
Flow - reverse - Wolf - translate - Wilk - slang - Wilku
Jakieś wątpliwości? Nie sądzę, tym bardziej że swoimi skillami wolf razem z Boxim i VNM'em imponuje na "Technice":
Czasem czeka cie rozpusta, a czasem katusza.
Nie jestem tworem Nietzego, nadczłowiekiem wspaniałym,
Jestem dzieckiem Boga - kruchym i niedoskonałym"
To nie może dziać się naprawdę… Tak myślałem, a jednak. Metamorfoza Wilka jest niesłychana, podobnie jak w kwestii umiejętności na majku. Kiedyś jeden z blogerów uznał, że WDZ ma najlepsze flow w Polsce. Tamto równanie matematyczne Tirexa ma doskonałe odzwierciedlenie na tym LP. Dla tych, którzy nie mieli styczności z tamtą teorią, przypominam:
Flow - reverse - Wolf - translate - Wilk - slang - Wilku
Jakieś wątpliwości? Nie sądzę, tym bardziej że swoimi skillami wolf razem z Boxim i VNM'em imponuje na "Technice":
"Osiem trzy cztery z Wilkiem - rewia podwójnych / Pożremy jak Milkę w chwilkę, tych raperów chujnych"
Zawodem mogą być goście. Mes zawsze dawał dobre featy na płytach przyjaciół, ale zwrotka z "Kowala Serc" to chyba jakiś odrzut z mocnej przecież Alkopoligamii. Eldo i Łona w formie, ale co z tego, skoro Wilk ich przewyższa? Nieporozumieniem jest Bilon – WTF nigga?! Lordz of Brooklyn wnoszą niezły powiew świeżości i potwierdzają, że Polacy i Amerykanie mogą robić wspólne kawałki. Prawdziwym wygranym jest jednak Żary. Czekam z niecierpliwością na solówkę tego chłopaka. To co pokazał na Me, Myself and I przypomina dokonanie AZ z Illmatica. Żary – AZ, Wilk – Nas. A w rewanżu liczę, że będzie drugie "Mo Money, Mo Murder, Mo Homicide".
Ważnym elementem jest także muzyka. Wilku jest początkującym producentem, aczkolwiek dobrym. Jego podkłady są spokojne, można "wyłapać" próbki z Kind of Blue, ale bębny nie współgrają czasem z loopem i wychodzi to chaotycznie. Klasą samą w sobie są Waco, Magiera i LA, świetnym posunięciem było zatrudnienie niejakiego Flow, który to powoli zaczął wchodzić do czołówki beatmakerów w Polsce. Wszystko to jednak jest niczym w porównaniu do "Uroku Gór", w które to zaangażowany został sam Emade. Muzyka w tych 4 minutach jest piękna, esencjonalna i porywająca. Śliczne, ambientowe pejzaże tytułowych gór niemalże rysują się w wyobraźni uważnego słuchacza. Ciężkostrawne mogą się wydawać inspiracje The Neptunes w "Radosnym Sporcie", bo słynne już clapy Pharrella i Chada zostały niemalże skopiowane i kompletnie nie współgrają z refrenem Bilona.
Do wad krążka trzeba zaliczyć… ową metamorfozę. Dla niektórych fanów Wilka może być to szok, mogę nie zrozumieć ukrytej treści i dwuznaczności niektórych tekstów. Będąc chamem mógłbym powiedzieć, że to nic dziwnego, że mają problem, ale przykład Wilka i Żarego temu przeczy. Nie oceniaj ludzi po wyglądzie, nie oceniaj ludzi po ich środowisku. Są tam diamenty. Ale do cholery?! Co miał autor na myśli mówiąc o związkach buddyzmu z lożą masońską?! Po co rapować POTRÓJNYMI całą tablicę Mendelejewa?! Patenty mistrzowskie, ale ich wartość człowiek o IQ niższym niż rozmiar własnego buta nie zrozumie. Po co także odwołania do Cervantesa i mitologii celtyckiej? Szkoda także tej zaczepki skierowanej w Pezeta w "Piętnie Nienawiści":
"Złodziejom wolność - już nigdy nie krzyknę,
Wolę samotność i swoje dni zwykłe.
Twój brat siedział w paczce, nagrałeś kawałek,
Matka zapłakana , a ty na balet.
W piątek i sobotę waliłeś z ziomami,
Kielich za kielichem - twa szczerość tu na nic"
Wolę samotność i swoje dni zwykłe.
Twój brat siedział w paczce, nagrałeś kawałek,
Matka zapłakana , a ty na balet.
W piątek i sobotę waliłeś z ziomami,
Kielich za kielichem - twa szczerość tu na nic"
Szkoda tych wersów. Rozumiem, że WDZ chciał być agresywny w stosunku do nielojalnego brata, ale żeby tekst aż tak emanował w stronę beefu? Nonsens kompletny i kolejna niepotrzebna utarczka słowna dwóch czołowych raperów, nie tylko w Warszawie. Głupich liryków takich jak "Nieraz stałem pod klatką, nieraz pod urzędem pracy / Ale kocham mą matkę i kocham was rodacy!" jest na szczęście mało, ale o pomstę do nieba woła już cała zwrotka z "Drapaczy Chmur":
"To tylko szare bloki,
Paro piętrowe kolosy.
Po zmroku idą w ruch gloki,
W południe kosy.
Kontakt utrudniony jak przez łoki toki,
Stoję pod niebem bosy.
Nie dla mnie dille, koki
I tak do pierwszych kropel porannej rosy.
Nie dla mnie te widoki,
Skąd wziąć hajs na testarossy?"
Paro piętrowe kolosy.
Po zmroku idą w ruch gloki,
W południe kosy.
Kontakt utrudniony jak przez łoki toki,
Stoję pod niebem bosy.
Nie dla mnie dille, koki
I tak do pierwszych kropel porannej rosy.
Nie dla mnie te widoki,
Skąd wziąć hajs na testarossy?"
Głupio mi coś takiego napisać, ale... Jak się nie podoba, to wracaj słuchać Tetrisa czy Jimsona albo najlepiej nara - na bursztynowe słowiki. Od 4 lat to Robert rozdaje karty w grze zwanej "polskim rapem". Oceny maksymalnej dać nie mogę ze względu na parę niedociągnięć, ale mamy klasyk. Szkoda tylko, że nieliczne grono może się o tym przekonać. Jakie to szczęście, że chociaż mi się udało. Wiecie co? Zawsze byłem dumny, że jestem Polakiem, ale nasz rap nigdy nie był mi po drodze. Nie oszukujmy się – PL to nie USA. Jest przepaść, ale pomostem niech będzie Me, Myself and I. Kolejny polski towar eksportowy dla jankesów.
PS.
"Nie wymagaj niczego od innych, najpierw wymagaj od siebie,
Mówili o mnie "prawilny", lecz dopiero teraz znalazłem Eden"
^ KOCHAM.
Wokale:
Wilku, Eldo, Łona, Bilon, VNM, Boxi, Mes, Żary, Bilon, Lordz of Brooklyn.
Produkcja:
Emade, Waco, Flow, Wilku, Whitehouse.
Pierwszy!
OdpowiedzUsuńA na poważnie... Poprzedni post to żart był :)
Ten post to też żart, w końcu mamy taki dzień. Dla niewtajemniczonych - płyta Me, Myself and I NIE ISTNIEJE.
Informacje, wersy itd. zaczerpane z forumka.
jak nie istnieje?
OdpowiedzUsuńja mam 2LP, wydanie japońskie. ładny GRUBY gatefold, z tekstami i zdjęciami.
ja tam sie ostatnio tym jaram!
OdpowiedzUsuńMagik - Miejski Telemark
Tracklista:
CD1
1. Miejski Telemark (feat. Abradab)
2. Dmuchawce, latawce, wiatr (feat. Ewa Farna)
3. 2Placie 1Życie
4. Wspomnienia Chodników (feat. Eldo, Duże Pe)
5. Pieprzć szary beton (Niech znicze świecą)
6. Lot na całe życie
7. W dół 2 (feat. Zeus)
8. I get high
9. Tańczący z chodnikami (feat. Żary)
10.Gdy naskórek styka się z chodnikiem (feat. Mes)
11.Tylko ja i te płyty (chodnik remix)
12. Zapomniałem o czymś (feat. Spadochron)
CD2
1. Jestem brukiem
2. Żem w niebu (feat. MC Zbysław)
3. Sprzedałęm się marnie 10 (feat. OSTR, TPWC, Peja)
4. Opowieści z krytpy (bonus tarck)
5. Na bruku (feat. Peja)
6. How High (feat. Method Man & Redman)
7. Przeglądam płyty (bruk remix)
8. Wypierdalam z okna (feat. proceente)
9. Wylot (feat. Donguralesko)
10. Nie lecę na hajs
11. Grudniowy wyskok (feat. Mes)
12. Śliski parapet (feat. Onar)
Mam na oryginale z Anglii.
OdpowiedzUsuńNie dajcie się zwieść tych, którzy twierdzą, że jej nie ma!
"Miejski Telemark" - kolejny Klasyk z forumka :D
http://jedenosieml.hip-hop.pl/forum/projector.php?forum=8&thread=12692887778917
Szkoda, że Seba usunął temat (w dziale "O muzyce"), od którego wszystko się zaczęło :(
Klasyg, mam także na półce, dostałem od Wilka po koncercie, szczerze porozmawialiśmy, wspaniały facet!
OdpowiedzUsuńNajlepsza płyta w historii polskiego rapu( na równi z "Życie ostre jak maczeta").
Polecam każdemu kto szuka dobrego rapu z przekazem.
@Proks
Takich list jest duuużo, ale ta jest genialna :D
A ja dałem się wkręcić, naprawdę nabrałem ochoty żeby odszukać to w czeluściach internetu i sprawdzić czy to prawda o tym albumie. Mimo wszystko cieszę się, że nie odchodzisz na 'emeryturę' i będziesz pisał dalej, 5! ; )
OdpowiedzUsuńP.S. Trochę przesadziłeś z tymi porównaniami do AZ i Nasa i intro z Juicy, to mnie trochę zastanowiło : P
A propos prawdziwego Me, Myself and I:
OdpowiedzUsuńhttp://www.fan.pl/shopping/pe.php?id=1553391&oknrt=1553391
Ciekaw jestem DVD.
ZA DLUGIE, NIE CZYTAM
OdpowiedzUsuńW '98 dostalem to jako bonus do bluzy w hempszopie.
OdpowiedzUsuńBartkos, jak mogłeś taki błąd popełnić?! To jest płyta "My, Myself and I", nie "Me, Myself and I"! Nawet na okładce masz napisane!
OdpowiedzUsuńTo okładka z wersji instrumentalnej (My, Myself and I), dlatego to nie błąd. Sprawdź na forumie.
OdpowiedzUsuńA, to zwracam honor.
OdpowiedzUsuńnietzsche sie pisze.
OdpowiedzUsuń^ pisownia oryginalna zachowana (dałem tylko znaki diakrytyczne, jeśli ich nie było).
OdpowiedzUsuńLOL
OdpowiedzUsuńNie było mnie miesiąc, a tu od razu taka wkrętka na wjazd...ładnie, ładnie.:D
OdpowiedzUsuńWszystkie cytaty są oryginalne i pochodzą stąd
OdpowiedzUsuńhttp://www.hip-hop.pl/forum/projector.php?forum=4&thread=11518707830943
podobno na wersji winylowej Me Myself and I wydanej w 200 egzemplarzach w Motown jest featuring z OutKastem, Noon bit robil a skrecze i cuty dogral Q-Bert, to nie fejk, czytalem w fakcie
OdpowiedzUsuńBartkoś... Nie wiem z kim na mieście gadasz o The Beach Boys ale ktoś Ci nagadał pierdół z gazet dla gitarzystów. Zespół ten podobnie jak wielu innych białych wykonawców był (udaną z resztą) odpowiedzią na takich artystów jak min. Little Richard oraz wielu innych tuzów czarnego popu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Biali w tamtych czasach się ze swymi ciemniejszymi braćmi nie pierdolili i normą było podpierdalanie i przerabianie czarnych piosenek na bardziej białe. Bo jak to?! Nasza wspaniała biała młodzież słucha tych czarnych melodyjek! To niedopuszczalne. Trzeba było coś z tym zrobić. A że to biali mieli w garści telewizję, radio i generalnie robili co chcieli to siła przebicia takiego LITTLE RICHARDA, a siła przebicia THE BEACH BOYS były nieporównywalne. Na szczęście sprawiedliwości stało się za dość i Plażowicze przegrywali proces za procesem o plagiat. Tylko, że już nikt nie chciał słyszeć o czarnym Małym Rysiu, a wszystko tuszowane było przez ludzi z wytwórni. Polecam poczytać choćby (auto)biografię Milesa Davisa - świetnie tłumaczy to zjawisko, które było normą. Wystarczy np. przejrzeć piosenki, które WYKONYWAŁ Presley, który na czarnej twórczości wywindował na sam szczyt twierdząc przez całe swoje życie, że "czarni mogą mu jedynie buty czyścić". Nie jestem jakimś obrońcą ciemnoskórych amerykańskich muzyków ale trzeba się trzymać faktów, których nie znajdziesz na Wikipedi. Elo ;)
OdpowiedzUsuńJest cała strona o coveraniu piosenek przez Bech Boys, więc nie zaskoczyłeś mnie :) Nie znajdę teraz, bo nie pamiętam adresu, dawno temu to przeglądałem, ale covery odnoszą się najczęściej do wczesnej i późnej ich twórczości. Plus interpretacja jakiś piosenek indiańskich w "Sloop John B". Zespoły popowe (Beatlesi też) w latach 60 bardzo często tworzyły swoje wersje.
OdpowiedzUsuńJak mówi oficjalnie Wilku ,,Nigdy takowej płyty nie nagrał" :)
OdpowiedzUsuń