sobota, 14 lutego 2009

Pete Rock & C.L. Smooth - Mecca And The Soul Brother


Pete Rock & C.L. Smooth
Mecca And The Soul Brother
Elektra, 1992








"Czasy Pete Rocka, jego kolejne lekcje,
Jego reminiscencje, czy pamiętasz to jeszcze?"


Peja "Jest Jedna Rzecz"

Dość często wspominam na RAPorcie o Pete Rocku. Nie będę ukrywał, że jest on moim ulubionym producentem, to po pierwsze, a po drugie nikt nie zaprzeczy, że jest muzykiem wybitnym. Niewielu może się pochwalić taką estymą jaką darzony jest pan Skała. Premier, Marley Marl, Dr. Dre i już chyba wszyscy (przecież nawet RZA miał słabsze momenty)... Ta czwórka nigdy nie zawodzi, styl rozpoznawalny na odległość, mnóstwo naśladowców, lepszych i gorszych itd. A co można powiedzieć o kompanie producenta z Mount Vernon, którym jest C.L. Smooth? Wielki raper, aczkolwiek niedoceniony, ale o tym trochę dalej w recenzji.

Pete Rock z C.L.'em zadebiutowali w 1991 roku fantastycznie przyjętą EPką All Souled Out. Album trwał niecałe 30 minut, ale w pełni pokazał potencjał, który drzemał we wspomnianej dwójce. Była to jednak "cisza przed burzą", którą zaserwowali nam rok później wydając ponownie dla labelu Elektra Mecca And The Soul Brother. Kto wie czy nie był to najlepszy hip-hopowy album, który został wydany w 1992 roku? Konkurencja była piekielnie silna: najprawdziwszy G-Funk w The Chronic, funkujący Whut? Thee Album, prawdopodobnie najlepszy album Gang Starr - Daily Operation, szalony Bizarre Ride II Pharcyde, rockowy Check Your Head od Beastie Boysów czy jazzujący debiut Diamonda D. - Stunts, Blunts & Hip Hop. Mocne, prawda? Niektórzy by już sobie mogli wtedy odpuścić, ale nie Pete z C.L.'em. Ich Mecca... staje w szranki z konkurencją z podniesionym czołem.

Niektórzy mogą sobie pomyśleć, że to Pete Rock zdominował ten album... Jego produkcje są wspaniałe, do czego zresztą przyzwyczaił. Producent czerpie przede wszystkim z jazzu i soulu, niekiedy dokładając co nie co bardziej funkującego. Beatom nie można absolutnie nic zarzucić, są wręcz powalające, a to co wyprawiał Soul Brother #1 na samplerach przechodzi ludzkie pojęcie, czego efektem jest np. "Lots Of Lovin". Nie chcę obrażać dzisiejszych producenckich gwiazd pokroju Timbo czy Kanye Westa, których naprawdę zajebiście cenię, ale wypadają blado przy Piotrku Skale... I to nie ważne czy byłby on w formie z początku lat 90, czy obecnie, czego dowodem może być np. "We Killin Ourselves" Terma na jego niedawnym Politycs As Usual. Sorry panowie, podium jest obsadzone od lat, można się kłócić tylko o kolejność, ale nie o osobistości...

Pisałem o tym, że można pomyśleć, że to Pete Rock zdominował album. Nie do końca... Słabo się spisuje za mikrofonem - raper z niego bardzo przecięty, więc do C.L. Smootha mu bardzo daleko. Trochę niesprawiedliwe jest to, że ten raper jest tak niedoceniony i trochę zapomniany. Bardzo dobra technika, mnóstwo podwójnych, świetne teksty, głównie liryki o miłości - jest w tym najlepszy w swoim fachu. Inaczej być nie może, skoro "Lots Of Lovin" czy przede wszystkim singlowy "They Reminisce Over You (T.R.O.Y.)" jest przepełniony różnorakimi "amorami" w najlepszym wydaniu. Inne tematy są dość typowe dla wydawnictw hip-hopowych, czyli standardowo życie w tym lepszym wydaniu jak i gorszym (uła, ale to zabrzmiało...;)), choć bez żadnego pozerstwa i pseudo gangsterki. Zarówno The Mecca Don jak i The Soul Brother, opowiadali się za naukami głoszonymi przez Nation Of Islam, więc znalazł się utwór o tym traktujący - "Anger In The Nation".

Gości nie ma wielu. Oprócz C.L.'a mogą imponować Heavy D. oraz Grand Puba, liderzy innych legendarnych ekip, odpowiednio Heavy D. & The Boyz i Brand Nubian. Pozostali to już nic nadzwyczajnego... Grap Luva i Rob-O tworzyli razem z Peterem Phillipsem w późniejszym okresie grupę INI, natomiast Deda zasłynął z tego, że jego album The Original Baby Pa wyprodukował... Pete Rock. Ich występy nie pozostawiają niedosytu, nie są to wybitne postacie, wieć nie można za wiele wymagać.

Po Mecca And The Soul Brother, duet wydał jeszcze tylko jeden album - The Main Ingredient. Podobnie jak poprzednik zapisał się złotymi kartami w historii hip-hopu. Jakiś czas po premierze drugiego LP, dwójka zakończyła swoją działalność, co okazało się ogromną stratą dla świata tej kultury, ponieważ wcześniej spotkało to inny wielki tandem - Erica B. z Rakimem. Czemu tak się stało? Tego tak naprawdę nie wiadomo, ale w dobie eksplozji G-Funku, początku wojny obu wybrzeży itd., oba duety miały jednak małą siłę przebicia. Pozostaje mieć nadzieje, że Pete Rock i C.L. Smooth uraczą nas jeszcze kiedyś jakimś wspólnym LP, ponieważ dwójka pomagała sobie przy solowych projektach. Efekt wiadomy - maestria, podobna do tej, jaką zapewnili przy swoim wielkim, klasycznym debiucie.

Wokale:
C.L. Smooth, Pete Rock, Deda, Grap Luva, Heavy D, Rob-O, Grand Puba.

Produkcja:
Pete Rock.

Ocena: 10 / 10

5 komentarzy:

  1. Nie wiesz może gdzie można to kupić?

    OdpowiedzUsuń
  2. Allegro albo Fan. 30 zł mniej więcej, a radochy od chuja na wiele, wiele lat;)

    OdpowiedzUsuń
  3. piekna plyta . obowiazek w kolekcji . main ingredent tak samo .

    OdpowiedzUsuń
  4. Fakt, obie trzeba mieć, choć Main Ingredient jest już chyba nie do dostania w PL. Baaardzo dawno tego nie widziałem nigdzie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękóweczka, już do mnie leci płytka :)

    OdpowiedzUsuń