poniedziałek, 27 grudnia 2010

Dream team. 2010: 50-41


Mocna dziesiątka, z polskimi akcentami.


50. POE
Złodzieje Zapalniczek
Asfalt Records



Najlepszą kawę parzą kobiety, żadna nie smakuje tak dobrze. Mleko, sample i nowa 37 minutowa produkcja od Ostrego i młodo-produkcyjnego-Waglewskiego.

W takich warunkach (dla których kluczowymi pojęciami są powyższe słowa) – chłonąłem Złodziei Zapalniczek – pierwsza płyta tego projektu, wyszła w czasach gdy jeszcze nie rozumiałem rapu, tak, jak powinno się go kumać – wtedy jeszcze rap siedział w beggach i bluzach z kapturem, wtedy jeszcze wolałem sięgnąć po Skandal (nic nie ujmując oczywiście "temu klasyku") niż po ATCQ, czy Gangstarra. I może dlatego wtedy nawijka Ostera, była zbyt ego-tripowa, potok myśli płynął równie dziko i wielowarstwowo, co dźwięki u Stevena Ellisona.

W każdym razie, było to za ciężki, zbyt niewyraźne. Minęło kilka lat, Oster poskrzeczał trochę na swoich płytach (auto-tune po polsku), dalej był świetnym producentem, ale po „HollyŁódź” straciłem wiarę – ale debil ze mnie.

"Jesteś tak dobry jak twój ostatni numer" (czy jakoś tak) – rapuje A.O. na nowym POE – święta, grzeszna i jakże ratująca sytuację, PRAWDA.

Dalej Ostry bywa momentami, machinalnym ego-tripowcem, ale np. dawno nie słyszałem szczerszego i poruszającego utworu niż "Twarz" – no ale mimo wszystko dalej P. Adam to gaduła i tak pewnie zostanie. Przynajmniej nie skrzeczy i nie bawi się swoim flow na siłę. Na marginesie, chciałbym typa poznać – widać, słychać, że wie co w życiu ważne – szacunek, pasja i miłość do muzyki. Ale dalej jest gadułą. Kropka.

Ale nie on jest centralną postacią na albumie – Emade nim jest. Pan Waglewski powiedział o Panu Ostrowskim w wywiadzie promocyjnym, że jest on "kolejnym instrumentem" w świetle poszczególnych numerów – i Emade wie jak zagrać na tym instrumencie. Ale kurwa, nie o tym teraz.

Bity na tym albumie "pachną" (tak pachną!). A czym? Gdyby zmielić ten krążek na proszek, to zapach można by było porównać do zapachu ziemi z Brooklynu, Detroit. Brud, pot, pasja, profesjonalizm - czy to nie pachnie ATCQ? Czy to nie pachnie Dilla? Tak, tak śmierdzi prawdziwy hip-hop - w konwencji - zajawkowicz (partner) + zajawkowicz (II partner). Na brudno, ale przy tym wzbudzając czyste uczucia. Miłość. - sZulc

49. B.o.B.
B.o.B Presents: The Adventures of Bobby Ray
Grand Hustle



Zatwardziali hiphopowcy pewnie wciąż liczą co do siódmego miejsca po przecinku odsetek "prawdziwego" hip-hopu w tym, który zaproponował nam B.o.B, ale - jakby to delikatnie powiedzieć - dorośli ludzie zamiast pieprzyć bzdury na temat muzyki, po prostu jej słuchają. B.o.B jest cholernie świeży i najmniej przypałowo popowy spośród całej masy młodzieńców, którzy bez żadnego zażenowania dodają do swojej twórczości pop, R&B, rocka. I fajnie, i o to chodzi, bo do odważnych i wyluzowanych świat należy. Najważniejsze, że wszystko brzmi przyjemnie, profesjonalnie, naturalnie, dając dużo radości podczas słuchania. - Calak

48. Murs/9th Wonder
Fornever
SMC Recordings



Nie jest przeszkodą dla 9th Wondera i Mursa odległość jaką muszą pokonać między Północną Karoliną a Kalifornią, by nagrywać wspólne albumy. Dlatego kiedy do pracy nad płytą zabiera się ta dwójka, to możemy być pewni  kilku rzeczy. Przede wszystkim to, że będzie to solidny materiał od strony muzycznej. Fornever nie odstaje w tej kwestii od pozostałych producenckich poczynań Patricka w ostatnim czasie. W swoim stylu operuje więc tutaj samplami i bębnami. Murs jak zawsze znakomicie się czuje na jego bitach, a dzięki temu po raz kolejny możemy posłuchać ciekawego i specyficznego punktu widzenia Nicka Cartera. Dodatkowym smaczkiem na tej płycie jest Kurupt, który dodał jej pieprzu swoimi dwoma udanymi featuringami. Duet 9th Wonder i Murs nie nagrał chyba na dobrą sprawę albumu, który stałby poniżej dobrego poziomu, dlatego tak wielkim szacunkiem cieszą się wśród słuchaczy ich płyty. Fornever to tradycyjny hip-hop, którego nie sposób nie docenić. Solidność i jakość znakiem firmowym. - Oks

47. Ski Beatz
24 Hour Karate School
Def Jam



Ski Beatz to ten koleś od martwych prezydentów. Aaa, ten. Właśnie, a oprócz tego człowiek, który zmajstrował zdecydowaną większość beatów na jeden z najlepszych hip-hopów w tym roku - Pilot Talk. Całodobowa szkoła karate szczerze mówiąc w kwestii podkładów nieco ustępuje temu co Ski przygotował dla Curren$y'ego, jednak to i tak ciągle pare punktów powyżej światowego Produktu Krajowego w Beatach. Sam album to pełne spektrum możliwości Ski od przebojów takich jak genialne "Super Bad", przez gitarowe "I Got Mines" czy nieco chillowe "Scaling The Building", a na świetnych instrumentalach w postaci "Cream Of The Planet" i "Taxi" kończąc. Wśród gości przyjemny brak gwiazd, choć nieco góruje tegoroczny hero Curren$y. Generalnie obywa się bez większych wpadek, lecz o porywających występach też ciężko tu mówić. I na koniec jeszcze tylko jedna myśl, która chodzi za mną od dłuższego czasu – nie macie wrażenia, że w ostatnich latach show raperom kradną producenci? Wypracowania w tym temacie o maksymalnej długości tysiąca znaków można pisać w komentarzach. - Halicki

46. Professor Green
Alive Till I'm Dead
Virgin Records



Jeśli myślicie, że Anglia to tylko surowy grime to grubo się mylicie. Professor Green przeleciał przez prawie wszystkie możliwe gatunki z gracją niczym Cudi na debiucie i z hitowym potencjałem, jakby czuwał nad nim Timbo. Brud i mrok przemieszany jest z przebojowością, kontrastując niczym dziara "Lucky" na szyi Greena, umiejscowiona tuż obok blizny po spotkaniu z tulipanem. "I'm rap's George Best, with a lot more sense, little more liquor and a lot more sex" - nasz profesorek w żadnym wypadku nie przypomina grzecznego studenta. - eMATeI

45. Ice Cube
I Am the West
Lench Mob



Każda kolejna płyta Ice Cuba to wydarzenie, które powinno przykuwać uwagę wszystkich słuchaczy hip-hopu. Prawdą jest, że Ice ma często różne wahania formy, ale generalnie to ciągle dobry zawodnik w rap grze, który swoją muzyką potrafi dostarczyć dużo pozytywnych wrażeń. Dziesiąty album legendy z zachodniego wybrzeża to oparcie się na korzeniach i charakterystycznym brzmieniu zachodu. Nie mam mowy tu o pójściu w bardziej popowe bity czy klimaty. Płyta buja aż miło, dostarczając słuchaczom grube basy, piszczały oraz teksty, w których co prawda Jackson niczego nowego nie odkrywa, ale dobrze się tego słucha. Ice Cube potrafi też posyłać dość ciekawe prztyczki w nos niektórym kolegą po fachu. Wyraźnie też czuć, że sam jest na tym albumie w dobrej formie. I Am The West to kolejny krążek, który w 2010 roku sprawił sporo radości wszystkim fanom dobrego rapu. - Oks

44. Yelawolf
Trunk Muzik 0-60
Interscope Records



Wariat z Alabamy od pięciu lat zwracał na siebie uwagę mikstejpami i featuringami. Mnie osobiście kupił epką Arena Rap z 2008, którą zapamiętałem jako jedną z najlepszych w ostatnich latach fuzji rapu i rocka, smaku dodaje fakt, że to, ku gwoli ścisłści, fuzja rapu, rocka i COUNTRY. Pięknie wyważona w proporcjach, stąd leciutki zawód pierwszym legalnym wydawnictwem Trunk Muzik 0-60 (które autor każe nam traktować nie jako debiut, ale jako legalną wersję mikstejpu Trunk Muzik i przekąskę przed właściwym albumem solowym). z rocka pozostało nam parę riffów, a z klimatów country - treść niektórych linijek i scenografia promujących album teledysków. Cieszy fakt, że mimo tej znaczącej zmiany, Yelawolf dalej brzmi świeżo i charakterystycznie. Świetny technicznie, nienaganny wokalnie, doskonale wypełnia często minimalistyczne niskostopowe podkłady, dając przykład innym, ile jest do wykrzesania z południoworapowej stylistyki. A najważniejsze jest to jak zręcznie zabiera nas w swój redneckowski świat. Po raz pierwszy od czasów "Still D.R.E." słuchając muzyki rozmarzyłem sie, jak zajebiście byłoby sobie wsiąść w starego krążownika marki Chevrolet. Nie po to, żeby zabawiać się hydraulicznym zawieszeniem łif maj biczyz, ale żeby zwyczajnie pokrązyć po wiejskich terenach, sprawdzając moc sprzętu w bagażniku. - Chojny

43. Stasiak
Pół Żartem, Pół Serio
Alkopoligamia



Nie interesuje mnie w hip-hopie, czy ktoś sypie podwójnymi, potrójnymi jak z rękawa i ma przy tym niewyobrażalnie fantastyczne flow. To znaczy ok, jak tak jest to pełna zajawka, ale nie traktuję tego jako podstawy. Bardziej liczą się dla mnie emocje, luz, bujające brzmienie, poczucie humoru i efekt, który sprawia, że nie nudzę się słuchając płyty. Przy Stasiaku o nudzie nie ma mowy, a uśmiech na japie ląduje często i gęsto. Rap bez spiny, bez zadęcia, z dystansem. Mający w sobie tyle pozytywnej energii, że jak włączysz w poniedziałek rano to masz szansę przeżyć ten dzień bez soczystego kurwienia co kilka minut. Sprawdzone info! - Calak

42. Skillz
The World Needs More Skillz
Big Kidz Entertainment



Świat potrzebuje rapu Skillza, ale na trochę lepszych bitach. Te z najnowszego albumu mistrza z Virginii nie stoją na tak wysokim poziomie, aby wyciągnąć krążek z oceny dobrej do bardzo dobrej. Wszystko ratuje oczywiście on sam. Przyznaję bez bicia, że w stosunku do Skillza mam objawy psychofaństwa, ale jak tu nie cenić faceta, który potrafi zarapować genialnie w każdej konwencji, potrafi napisać ciekawy tekst na każdy temat i w dodatku nie musi posiłkować się gośćmi? - Calak

41. TRUTHLiVE
Patience
Independent Media



Świetna niespodzianka. Nikomu nieznany raper, producent i DJ z Los Angeles wydaje jedną z najciekawszych boombapowo-oldscholowych produkcji 2010 roku. Patience świeżości w sobie nie ma za wiele. Nawijka jest trochę ponad przeciętnej, flow jakim operuje TRUTHLiVE jest "typowe", a i sample są dość znane. Jezu, ile też można się odnosić do klasyków gatunku (w tym roku Kero One też to robił - kolejny przykład, pierwszy lepszy z brzegu)? W czym tkwi zatem siła? Być może w skromności tego kolesia i sile niektórych podkładów... Jake One'a. Tak, jeden z najgorętszych "towarów producenckich" ostatnich lat, zarówno w mainstreamie jak i undergroundzie, wyprodukował praktycznie cały album. Dla laików brzmi to świetnie, dla osób które w rapie siedzą trochę dłużej, sampling wydaje się zbyt oczywisty (przykład pierwszy lepszy to "Poetry in Motion" - toć przecież J Dilla i Adaś już to mieli). Aha, dodam że w "Catalyst for Change" mamy zapomnianego już Ras Kassa, więc tym bardziej warto sprawdzać ten towar z zachodniego wybrzeża. Naprawdę warto i miejcie tego człowieka na oku. - Dawid

30 komentarzy:

  1. uła mało. Ale jutro też wpadnę! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ładnie ale czy poe zasłużył na najlepszych?

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałobyć kontrowersyjnie przecież. Poza tym to kilka osób tworzyło te zestawienie, więc każdy miał swoje typy i ktoś z nas "wziął" POE.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak na razie nie znam jednej płytki ;)
    Kurcze, do nowego Skillza, z całym szacunkiem dla niego, ale jakoś nie mogę się przekonać.
    Czekam na kolejne części!

    OdpowiedzUsuń
  5. Raca będzie przed Marshalem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Marshall musi być przynajmniej w pierwszej dziesiątce.

    Profesora Zielonego niedawno poznałem i jestem zachwycony. Naprawdę bardzo dobry, żywy album, po prostu jak tego słucham, to jestem szczęśliwy, że są zawodnicy, którzy potrafią tak mnie zaskoczyć.

    Troszkę mogliście posiedzieć nad korektą, bo parę literówek by się znalazło, ale ogólnie wrażenia pozytywne. Czekam na kolejne części. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ha ha ha, Szulc sieknął recenzję, mając w czterech literach limit znaków. ;) Jak jebać system to z klasą. ;) Michał - pjona. ;)


    Czekam na jutro.:)

    OdpowiedzUsuń
  8. @Northim:

    "Marshall musi być przynajmniej w pierwszej dziesiątce"

    Ty akurat jesteś sajko, więc się nie liczy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wziąłem na to poprawkę, dlatego napisałem w pierwszej dziesiątce, a nie trójce :).

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie ma co gadać o Eminemie. Nie jego kolei, a nawet nie wiadomo czy nadejdzie (znaczy my wiemy, Wy nie).

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli chodzi o POE i samego Ostrego to moim zdaniem pomimo narzekań zatwardziałych przeciwników jego rapu twierdzących, iż skrzeczy, piszczy, charczy, warczy etc. to za kilka lat ''Złodzieje Zapalniczek'' będą pozycją klasyczną w dyskografii rapu z PL. A to przecież słabszy z wydanych przez niego w tym roku albumów. Co do ''Fornever'' to powtórzę to co już napisałem przy okazji podsumowania kwietnia na RawRap. 9th Wonder to najbardziej przeceniony producent ostatniej dekady. Słuchając jego bitów mam wrażenie jak by wszystkie się zlewały w jedną całość, a to bynajmniej nie komplement w tym momencie. Jak ktoś słyszał jedną produkowaną w całości przez niego płytę, to tak jak by słyszał całą dyskografię Pana Wondera. Nie ma w niej nic cudownego. Nie licząc poszczególnych wyjątków, bo i jemu w całej tej papce, którą serwuję już od tylu lat zdarza się zrobić solidny bit, który zapada w pamięć. Tak więc Murs może mu śmiało podziękować za kolejną porcję sklonowanych bitów. To jeden z tych krążków, przy których można zasnąć. Tak samo od strony muzycznej leży ''24 Hour Karate School'' i co gorsze ''The World Needs More Skillz''. Tutaj producenci na bank nie ukradli raperom show. Wręcz przeciwnie, dali im ''wspaniałe'' pole do wyeksponowania swoich umiejętności. Na szczęście inaczej ma się sprawa z ''Patience''. Jake One to jednak klasowy producent, który potrafi sprawić, że nawet takiego ''typowego'' rapera jak TRUTHLiVE słucha się kilka razy lepiej niż Mursa. Sampling może i faktycznie zbyt oczywisty ale to nie pierwszy raz kiedy słyszę kawałek oparty na tym samym motywie, więc wielką wadą dla mnie to nie jest. Zresztą sample powtarzają się ostatnio coraz częściej. Dobrze, że wspomnieliście o tej płycie bo mam wrażenie, że większość ludzi ją przespała i nie wiedzą o tym, że Jake One wyprodukował w tym roku w całości coś oprócz ''The Stimulus Package''. A sam TRUTHLiVE jeszcze przed tym albumem wypuścił za free ''The Unlearning EP'', bity dali m.in. Vitamin D, J-Zone i The ARE.

    PS.
    Ras Kass zapomniany? Wydał przecież w 2010 LP z Rhettmaticiem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzięki Kadłub za dobry koment, pierwszy na maksa sensowny.

    A więc... Podsumowanie tworzyło kilku ludzi. Niesnaki były małe, wręcz maleńkie. Sam bym nie dał Fornever, więc rozumiesz teraz :)

    A Ras Kass nie jest zapomniany? Przecież ta płyta przeszła kompletnie bez echa, od kilku lat kolo mało wydaje itd., więc jak tu o nim pamiętać?

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeżeli na tym top50 mają być tylko dosłownie akcenty polskie, tylko kilka pozycji, to wyróżnianie akurat albumu Stasiaka uważam za.. dziwne?

    A Marshall akurat musi być w dyszce, a nawet w trójcy, i patrząc na kadrę tworzącą ten ranking jestem pewny że będzie. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czemu dziwne? Bo nie jest mistrzem rapu? Bo coś tam, coś tam? Tylko nie wyskakuj mi z jakimiś podziemnymi parchami, o których nikt nie słyszał. Rozwiń myśl jak Kadłub, Calak już powiedział wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiem wiem, że podsumowanie tworzyło kilka osób, czytałem INTRO i sprawdzam też pod poszczególnymi pozycjami kto je napisał. Nie mam nikomu za złe, że jest to ''Fornever'' i kilka innych płyt w tej pierwszej opublikowanej dyszce, których ja bym tam nie umieścił. W końcu to Wasze podsumowanie i znajdzie się w nim cokolwiek uznaliście za stosowne, Waszym zdaniem. Ja tylko wyraziłem swoją opinię na temat kilku powyższych albumów i tyle. Kłócił się nie będę bo i tak każdy słucha tego co mu się podoba i nic to nie da.

    Kto o Ras Kassie nie pamięta ten nie pamięta, ja do tej grupy się nie zaliczam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Osobiście bym Fornever nie dał, baa, nawet w moim osobistym top100 by się pewno nie znalazło, ale rozumiesz. Pogląd co do 9th Wondera mam identyczny jak Ty.

    A Ras Kass to czasy odległe, to juz zapomniana postać tak naprawdę. W szerszej świadomości on już nie istnieje jak kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  17. Widzisz, też nie wiem do końca co oznacza sformułowanie "polskie akcenty". Na 50 pozycji mogą to być 3 płyty, może być i nawet z 10. Sorry, ale w porównaniu do wielu innych płyt, a chociażby i nawet do POE, które jest nie wiedzieć czemu niżej, płytka Stasiaka odstaje. Chociażby dlatego właśnie, że nie jest mistrzem rapu i na dłuższą metę jego rap męczy. Nie mam nic do niego, ale jakoś nie bawi mnie np. tekst o goniących go knoppersach i michałkach, mimo że konceptualnie jest na pewno ciekawy.

    Podziemne parchy? Green chociażby, czy też Słoń (tak wiem, ksero Necro) wydali o niebo równiejsze i mocniejsze tekstowo płytki, wg mnie oczywiście.

    Okej, w zasadzie płytka jest spoko, ale jeżeli wyjdzie na to, że tych polskich akcentów będzie np. 4, czyli Stasiak w TOP3 w PL, to dla mnie to jest trochę kpina. ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. green hahaha. z czmy do ludzi?

    OdpowiedzUsuń
  19. Według mnie bardzo dobrze, że album Stasiaka znalazł się w podsumowaniu roku ponieważ przypomina o tym, o czym zapomniało 2/3 raperów w Polsce tworzących tą muzykę - hip hop w swoich początkach to był fun, luz, zabawa, rozrywka. Z drugiej strony hip hop to są przede wszystkim teksty, zaangażowanie w rzeczy poważniejsze i zwrócenie uwagi na pewne sprawy. Jedno nie wyklucza drugiego, ale uważam, że BRAK u nas na scenie takich solidnych, dobrych (nie rewelacyjnych czy genialnych)po prostu osobowości z baardzo dużą dawką dystansu, ironii i wyluzowania w sobie. Ja szczerze wolę posłuchać kawałka Stasiaka o goniących go Knoppersach na przyjemnym bicie i uśmiechnąć się do siebie i do innych ludzi wokół niż po raz n-ty wysłuchiwać o bólu egzystencji i prozie życie. W tym przypadku jak ulał pasuje tytuł jednego z kawałków WfD - "to ma pływać, to ma głową kiwać..." Calak zresztą bardzo zgrabnie ujął istotę tego zagadnienia. Ponadto mam wrażenie, że niektórzy traktują bardzo poważnie wyniki tego typu podsumowań, rankingów, zestawień, itp. a to chyba również nie świadczy za dobrze o zdrowiu psychicznym:P, jeśli ktoś za fakt, że jakaś płyta X nie znalazła się w podsumowaniu takim a takim, gotów jest zwyzywać wszystkich i wszystko dookoła:) Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejne pozycje w rankingu...

    OdpowiedzUsuń
  20. sprawdziłem z ciekawości co to jest green - kolejny taki sam andergraundowiec, rapujący o tym samym, z takim samym flow, na takich samych bitach potwierdzający mnie w przekonaniu że polski hip hop jest strasznie monotematyczny, odtwórczy i warto było przestać go słuchać. jako współtwórca listy nie ingerowałem w wybór polskich produkcji, ale patrząc na single stasiaka jestem pewien że bardziej zasłużył na miejsce w podsumowaniu

    OdpowiedzUsuń
  21. A szczerze mówiąc trochę sie dziwię, że tak lekceważycie Greena. No dobra, trochę zamula, no i płytka z początku jest monotonna, ale wystarczy sie wsłuchać. Atuty Stasiaka to humor, luz, dystans, no i cośtam jeszcze, okej. A atuty "Kryptonimu Monolog" to spójność, ponury, smętno-szary jesienny klimat, oraz bystre teksty. Nawet Lite go propsował, ej! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie zamierzam się tłumaczyć z dokonanych wyborów i opisów, ale bardzo się cieszę, że znalazł się ktoś, kto pięknie napisał:

    "Według mnie bardzo dobrze, że album Stasiaka znalazł się w podsumowaniu roku ponieważ przypomina o tym, o czym zapomniało 2/3 raperów w Polsce tworzących tą muzykę - hip hop w swoich początkach to był fun, luz, zabawa, rozrywka. "

    Podbijam to w pełni.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ras Kass powraca przeciez, w dodatku z 3 innymi jezdzcami

    OdpowiedzUsuń
  24. @kruk:

    Proszę Cię z tym Greenem... A to, że Lite go propsował, to dla mnie znaczy tyle, żeby nie sprawdzać (a posłuchałem zaraz po premierze i żałuję straconego czasu). Najlepiej to ujął Tirex: mam na CD, ale nawet nie rozfoliowałem. Bo po co?

    @Dirt Dog:

    To taki trochę Detox podziemia jak to Sieah powiedział, więc wiesz.

    OdpowiedzUsuń
  25. "Nawet Lite go propsował" hahah, beka beka. Żyj ze mną jako wyznacznikiem jakości dalej, to daleko zajedziesz.

    Ja tam w pełni rozumiem, dlaczego Stasiak się tu znalazł, mimo że mi jego płyta w ogóle nie podpasowała. W konwencji "luz, zabawa, rozrywka" sam bym postawił bardziej na Daba, acz przecież niewykluczone, że będzie on na tej liście (choć sam w to, szczerze mówiąc, wątpię). Ale to wybory subiektywne przecież.

    A ranking fajny, propsuję, coś na pewno z niego w niedalekiej przyszłości sprawdzę.

    OdpowiedzUsuń
  26. @ Lite

    Jak tak nisko cenisz swoje zdanie i gust, to jaki masz cel w prowadzeniu swojego bloga? :)

    OdpowiedzUsuń
  27. uważanie go za wyrocznie jest idiotyzmem. "nawet Lite go polecał", no sorry. to brzmi tak jakbym był miał większą wiedzą niż każda z osób robiących to podsumowanie z osobna, a tak przecież nie jest, nawet nie mam do nich startu.

    to blog na zasadzie "to mi się podoba, może ktoś sprawdzi, a jak sprawdzi i będzie zadowolony, to dobra nasza". piszę czasem o rzeczach, które mi się nie podobają i to jest mój błąd, ale czasem nie mogę się powstrzymać. ;) żadne pewne źródło opiniotwórcze. szczególnie w przypadku rapu. żadne "nawet Lite polecał".

    tyle z mojej strony, nie ciągnij tego kruku tutaj, bo rozmowa o moim blogu, o moim guście, o "nawet Lite polecał" nie powinna mieć tu miejsca, bo tu się liczy dobry rap jak mniemam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. To było takie pół żartem, no i bardziej miało wskazywać na to, że nie słuchasz już za bardzo hip-hopu, a skoro sięgnąłeś akurat po tę płytę, to znaczy że coś w tym musi być. Koniec, kropka. :))

    OdpowiedzUsuń
  29. green nie jest zły nie gadajcie takich głupot hejterzy! a coś tam któryś pisał że to samo flow to samo bla bla a jak ci wypie
    rdala taki z usa o tym samym to ci nie przeszkadza bo to usa a nie polska > reasumując polska= dno
    usa= dobry rap
    sory niektórzy to jednak idioci

    OdpowiedzUsuń