
Kanye West
Late Registration
Roc-A-Fella, 2005
93%
Garnitur Freda z Chłopaki Nie Płaczą kosztował 1500 baksów. 2 miliony baksów podobno kosztowało Kanyego i spółkę czyszczenie sampli na Late Registration - moim zdaniem najlepszej płycie Westa. Tu jest wszystko do czego raper/producent przyzwyczaił - przepiękne beaty i dobre featuringi. Sam Kanye jako raper też nie nudzi, "Hey Mama" jego urzeka pięknem i prostotą - sam refren to istny majstersztyk. No kto wcześniej wpadł na taki genialny pomysł w hip-hopie? No kto?! Muszę wspomnieć o "Diamonds Forever" - to jest ewenement w całej historii rapu. Występ Jaya w remiksie można pominąć, zaraz, zaraz! Pominąć Jaya?! A co on kurwa?! Robocop?! WTF?! Ziom, on tylko o kasie, a to jego protegowany rządzi i domaga się równouprawnienia i wolności. Piękna płyta i nie rońcie łez - chłopaki nie płaczą.
PS.
Pierwsza część cotygodniowego cyklu "Krótko i na temat". W kilku zdaniach o jakimś albumie, który nagle mi przyjdzie do głowy. I dobre płyty, i złe itd., no wiecie o co cho. Idę teraz odpalić Late Registration - będę się gibał jak pierdolony rezus, zachwycał panem Kunta Kinte i marnował ścieżkę najlepszego koksu.
"College Dropout" zdecydowanie lepsze po stokroc :P subiektywnie rzecz ujmujac ;)
OdpowiedzUsuń"Late Registration" zdecydowanie lepsze po stokroc :P subiektywnie rzecz ujmujac ;)
OdpowiedzUsuńMam na orginale. Na prawdę dobra płyta, chyba zaraz sobie odpale.
OdpowiedzUsuń"Late Registration" zdecydowanie lepsze po stokroć.
OdpowiedzUsuńZa co? Za te instrumenty, aranżacje, bity, melodyjność, za raperów. Za Commona, za "Touch The Sky" (ten bit to pieeeerrrddooolllonnnyyyyy skurrwwieeeelll, inaczej nie da się o nim napisać. Just Blaze miażdży), za "Gold Digger", za całość. U mnie zdecydowanie na szczycie Top jeśli jest mowa o mainstreamowych albumów.
Jeśli jest mowa o mainstreamowych albumach*
OdpowiedzUsuńpo dziś dzień nie umiem wybrać mojego ulubionego krążka Kanyego, ale jeśli miałbym wybierać to minimalnie wygrywa Graduation
OdpowiedzUsuń1. Late Registration
OdpowiedzUsuń2. The College Dropout
3. Graduation
4. 808's & Heartbreak
To moja kolejność albumów pana W.
A zresztą! Wszystkie jego płyty to kozak, nawet do ostatniej się już trochę przekonałem!
OdpowiedzUsuńHartbrejka trzeba zrozumieć. To co przeżywał Kanye gdy ją robił i co się stało w jego życiu, że ją w ogóle zrobił. Po tym jak ją zrozumiałem to mi się spodobała, bo co jak co ale emocje są na niej zajebiste. A robocop to kickass na maxa.
OdpowiedzUsuńcollege dropout za - powiew swiezosci i pokazanie ze mainstream mozna robic na na prawde wysokim poziomie, za jigge i jego "hov's a living legend and i tell you why - everybody wanna be hov and hov's still alive", za "two words" i mistrzowski chor z harlemu, za family business i ciarki na plecach przy chorze, za "all falls down" ... no za kazdy track w sumie. chyba tez z tego powodu wole ta plyte bo byl to jeszcze "stary dobry kanye" - bez linii odziezowej, audiotune'a i za to ze choc bral sample to nie az tak znane jak te pozniej jak chociazby z "touch the sky" czy "gold digger" (ktore swoja droga sa kozak kawalkami i jaram sie nimi max). ogolnie po prostu jaram sie bardziej - subiektywnie rzecz ujmujac ;)
OdpowiedzUsuńJa wolę Late Registration, bo jest równiejszy jako całość. Na The College Dropout jest natomiast mój ulubiony track Westa - "Never Let Me Down". Trochę z tyłu zostaje jak dla mnie Graduation. Lubię tą płytę, ale jednak dwie pierwsze to jest to! A do czwartego LP trzeba się przekonać, jednym zajmuje to jeden odsłuch, innym - jak mi - sporo czasu. No ale Kanye jest jednym z tych, którzy rozdają obecnie karty i już nie mogę się doczekać trzeciego Blueprinta! Dzięki Bogu, że nie produkuje go Timbo...
OdpowiedzUsuńZ tego co pamiętam nie tyle czyszczenie sampli kosztowało Mr. Westa, tylko współpraca z muzykami (szczególnie chodziło o smyczki).
OdpowiedzUsuńJa słyszałem, że to sampling tyle wyniósł. O opłatach za muzyków nic nie jest mi znane akurat. Ale czy na muzyków by aż tyle poszło?:)
OdpowiedzUsuń