Red jest znany wszystkich słuchaczom hip-hopu w Polsce. Nie wiem czemu, ale jest przez nich wyśmiewany. Koleś nagrywa płyty, hmm, co najwyżej średnie, które jednak emanują pomysłami i są dość świeże na naszej scenie. Taki Al-Hub to akurat niezaprzeczalny klasyk polskiego rapu, płyty z Obozem są średnie, z lepszymi i gorszymi (przewaga) momentami, natomiast te w duecie ze Spinachem są tworzone wyłącznie pod masowego słuchacza. Pojedyncze beaty, które dał np. na Tabasko są bardzo dobre. Zazdrość? Nieważne, ja go szanuję. Wiele bym dał, żeby w latach świetności tej muzyki móc pracować w Def Jam i spotykać się na co dzień w korytarzu z takim Redman'em, przybić mu piątkę, pogadać chwilę. Red ma olbrzymią wiedzę o tej kulturze, mogę się założyć, że istna krajowa czołówka (wiadomo, Druha nikt nie przebije...). Fajna żona, obieżyświat, zna kilka języków, znajomości w szołbizie - mi odpowiada.
Zresztą, nie o tym miałem pisać. Dzisiaj na swoim blogu Red opublikował listę wielkich shitów amerykańskiego rapu. Raptem cztery pozycje, ale mam nadzieję, że to początek cyklu. Sprawdźcie.
PS.
Nie zmienia nic faktu, że Red naśmiewa się z mojej Wisły Płock na 8 Rano, wiadomo, cienko im idzie:)
Zresztą, nie o tym miałem pisać. Dzisiaj na swoim blogu Red opublikował listę wielkich shitów amerykańskiego rapu. Raptem cztery pozycje, ale mam nadzieję, że to początek cyklu. Sprawdźcie.
PS.
Nie zmienia nic faktu, że Red naśmiewa się z mojej Wisły Płock na 8 Rano, wiadomo, cienko im idzie:)
Ja go nie lubię, lanser troche.
OdpowiedzUsuńJa go cenię jako człowieka, straszny luzak z niego:)
OdpowiedzUsuńZ muzyką trochę inaczej, ale Al-Hub to mistrzostwo.