czwartek, 4 czerwca 2009

Method Man & Redman - Blackout! 2


Method Man & Redman
Blackout! 2
Def Jam, 2009








Niemalże od zawsze wyżej ceniłem Redmana niż członka kolektywu Wu. Whut? Thee Album i Muddy Waters to jedne z moich ulubionych płyt w ogóle. Inne potrafiły mnie już oczarować tylko pojedynczymi fragmentami. Trochę inaczej jest z Method Manem.. Enter The Wu-Tang (36 Chambers) - czy tu jest potrzebny jakiś komentarz? Tical lubię i cenię i... I na tym kończy się moje upodobanie najbardziej przejaranego członka Wu-Tangu. Czy to solo, czy dalej w grupie to mi się już nie podoba. Sorry, nic na to nie poradzę. GZA i Ghostface rządzą.

Jak słyszę o pierwszym Blackout! to robi mi się niedobrze. Naprawdę nie rozumiem zachwytów nad tą płytą. Sprawdzę ją jeszcze raz, dla pewności czy dobrze robię i przysięgam, że jak dalej będę się utrzymywał w swojej opinii to ją rozpierdolę. Nie ma przebacz. Jakiś czas temu usłyszałem, że duet postanawia nagrać kolejny wspólny krążek. I znowu widmo nazwy "Blackout" będzie nade mną krążyć, znowu bedę musiał się tłumaczyć dlaczego pierwszy wspólny LP jest dla mnie tragiczny, dlaczego kupiłem ten album, mimo że mi się nie podoba itd. itd. Fuck Blackout, fuck Blackout.

Powtarzałem to na blogu kilka razy i powtórzę raz jeszcze - Meth i Reggie to zajebisty duet. Charyzma, doświadczenie, poczucie humoru... Można dużo powymieniać. Niby na tym pierwszym krążku tym imponowali, ale... No coś tam, coś tam mi nie pasuje, się nie podoba i kładę na to lachę. Pierwszy Blackout! jest chujowy powtarzam. No co mnie obchodzą historyjki o jaraniu, pytam się?! Narzekam i narzekam, na szczęście na "dwójce" jest tego mniej. Baa, znalazł się nawet romantyk "Mrs. International" i mi się podoba! Zaraz, zaraz... "A-Yo" jak się ukazało to wyglądało tragicznie, ale po paru odsłuchach się przekonałem. No jest coraz lepiej. "Dangerous MCees" trochę oklepane, ale fajne, "Father's Day" nietypowe, podobnie jak southowy "City Lights" z Bunem B. Tylko ten cholerny "Dis Iz 4 All My Smokers"... Powtarzam raz jeszcze - co mnie kurwa obchodzą historyjki o jaraniu?! Ech...

Panie Sermon - spierdoliłeś pan robotę w 99 roku tak jak Murrayowi przy It's A Beautiful Thing. Rockwilder też. Scratch akurat zrobił rzecz, która mi się podobała, Mathematics rżnął z RZA'y jak leci. Tym panom miałem podziękować już przed pierwszym odsłuchem Blackout! 2, ale co tam. W końcu Sermon to marka, Rockwilder taka mniejsza jego filia. Scratch zawsze mnie niszczył tym i za to szacun przeogromny. Matematyki nie lubiłem nigdy. Minęła niecała godzina i zmieniam początkowe zdanie. Każdy się spisał. Aaa nie... Jeden się nie popisał. I to ten, na którego liczyłem najbardziej. Pete Rock. PETE ROCK! Początkowo "A-Yo" mnie denerwowało, potem trochę mniej, no ale od niego zawsze wymagam jak najwięcej! Zeszłoroczne NY's Finest było słabe i chyba coś mu się nie wiedzie od tamtego czasu... W ogóle starzy wyjadacze dobrze się spisali: Havoc i Buckwild. Pierwszy pokazał, że The Kush było wypadkiem przy pracy i "I'm Dope Nigga" brzmi bardzo dobrze. Drugi pobawił się soulem i wyszedł z tego "Mrs. International" - najprzyjemniejszy track w zestawie. Tak, warstwa muzyczna in plus opróćz... No wiecie kto mnie denerwuje ostatnio. I na Jay Stay Paid jakiś taki nie teges.

Całe szczęście drugi Blackout! pozytywnie mnie zaskoczył i pozwolił prawdopodobnie się zlitować nad pewnym krążkiem, który stoi na półce gdzieś pomiędzy Red Gone Wild Redmana a Monster Killer Mike'a. Nie jest to płyta wybitna, jest to dobry krążek z momentami. Z całą pewnością dużo lepszy niż znienawidzony przeze mnie poprzednik. Ale mam ciśnienie, żeby coś zniszczyć dzisiaj - nie dość, że złapały mnie kanary to jeszcze poszedłem nie na tą godzinę co trzeba na egzamin. Osz kurwa! Dobrze, że na osłodę mam na iPodzie "Mrs. International" czy "Hey Zulu"... Jest lepiej niż poprzednio, ale o "trójkę" się nie modlę.

Wokale:
Method Man, Redman, Saukrates, Keith Murray, Bun B, Tanisha Green, Michelle Pinckney, Erick Sermon, Ready Roc, Streetlife, C.O. Ellis, Raekwon, Ghostface Killah, Poo Bear, Melanie Rutherford.

Produkcja:
Erick Sermon, Rockwilder, Pete Rock, Buckwild, Nasty Kutt, DJ Scratch, Havoc, Mathematics, Ty Fyffe.

Ocena: 6 / 10

6 komentarzy:

  1. powiem tak:

    1. 1-szy Blackout jest dla mnie totalnym rozpierdalaczem i nigdy nie przestanie mnie zadziwiać że Ty się nie jarasz, ale widać po prostu nie trafił do Ciebie, dla mnie klasyk

    2. Na tym krążku Reggie rozjebał Johnnego - no niestety (a może stety) - taka prawda. Po prostu Fuk Doc zostawił w mojej głowie o wiele więcej doskonałych wersów niż Meth i jakoś tak więcej go słychać na tej płycie.

    3. Kawałek nr 5 należy do Keitha Murray'a bez dwóch zdań - zniszczył zwrotą (zwłaszcza wejściem) obydwu gospodarzy

    4. Analogicznie (choć tu różnica już nieco mniejsza) - Bun B jest Panem w "City Lights" - może to kwestia ogromnego bagażu doświadczenia w nawijaniu na takim tempie ale moim zdaniem przebił, swoją drogą świetne zwrotki (leniwe flow Ticala potrafi zaczarować), Reda i Metha"

    5. Hey Zulu - tak powinien wyglądać mainstream, parkietowo ale na poziomie, chwytliwe ale nie tandetne, no i grube wersy zamiast "bejbe ju mejk mi krejze" itp. Mistrz wałek!

    6. Jeśli już w 2009 roku mam słuchać kawałków o jaraniu, to właśnie ta dwójka zaserwuje mi to tak, że będzie mi się podobac

    7. Reasumując - płytka jest zajebista (głownie dzięki Reggiemu), choć ja i tak wolę 1-szy Blackout :P nie ma na niej niestety nic co przebiło by "Da Rockwilder"

    ps. nie pisz mi tu odpowiedzi w stylu "chujowy pierwszy Blackout jest - powiadam Ci", już wiem, że Ci się nie podoba :P Chciałem tylko trochę kontrastu wprowadzić :P

    PIONA!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgodzę się, że Bun i Keith wymiatają, ale nie zogdze się, że... No wiesz;) W końcu jest tyle płyt, że każdy ma coś dla siebie, Blackout! nie jest dla mnie przeznaczony:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja tam nie spuszczam sie nad blackout jedyneczka ale uwazam ze jest to bardzo dobry krazek. co do dwojeczki to nie ma rewelacji ale plytka trzyma jakis tam swoj poziom.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Niby na tym pierwsyzm krążku tym imponowali"
    literówka. musiałem ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. A dla mnie jedynka była dobra, ale też kurwa nie wiem, dlaczego uważa się to za taki klasyk?! Dwójka jest zajebista dla mnie, dałbym 8+/10.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fakt, przeoczyłem, przepraszam. Jakieś pojedyncze mi wybaczcie, czas zmienić okulary na mocniejsze, bo w tych już nie widzę czerwonego podkreślenia;)

    OdpowiedzUsuń