sobota, 13 czerwca 2009

Pezet - Muzyka Emocjonalna


Pezet
Muzyka Emocjonalna
Future Mind, 2009







"Nie jestem emo tylko imoł!"

"Emo – nowomodna subkultura oraz nurt filozoficzny, do którego należy głównie nastoletnia młodzież w wieku od 12 do 20 lat. Starsze wyjątki w postaci członków zespołów grających emo to ci, którzy poczuli łatwy hajs i nie dadzą się zerwać od koryta."

Takiego emo, postanowił zrobić z siebie ostatnimi czasy Pezio, słuchając se 808s & Heartbreak i wylewając łzy nad nieszczęściem Kanye Westa. Można teraz obstawiać co mu się podoba bardziej: subkultura na literkę "e" czy przerośnięte ego pana na "W".

"Emo to najczęściej typy z tzw. "dobrych domów", którym w dupach się poprzewracało. Nie są wystarczająco mroczni, by być gotami, ale są zbyt nieodporni na tanie wino, by być punkami. Tak naprawdę są słabi i boją się wszystkiego, ale udają silnych, by udowodnić całemu światu, że są tacy naprawdę ."

808s & Heartbreak po pierwszych odsłuchach była szalenie denerwująca. Na szczęście wszystko się zmieniło po paru kolejnych. Jest to dobra płyta, aczkolwiek trudna w odbiorze i ciężka do jakiegokolwiek zaszufladkowania. To jest Kanye West i on może sobie pozwolić na wszystko. Jest Bogiem w mainstreamie. Podobnie mogło być z Peziem i jego Muzyką Emocjonalną. Kiedy kilkadziesiąt dni temu zapisywałem się na licznik zastanawiałem się co to będzie. Byle nie tylko te dirthy-southowe (i antyemowskie) gówno z 2007 roku.

"Mając już wszystko, nie muszą martwić się o pieniądze, jedzenie czy dach nad głową. W życiu nie spotyka ich nic złego; żadnej bezdennej, wyniszczającej, łamiącej serce i zajebiście mrocznej rozpaczy. Z tego też powodu paradoksalnie dążą do niej, wynajdując absurdalne preteksty do płaczu i cięcia się żyletkami. "

W ogóle zdjęcie z okładki Muzyki Poważnej mogło nasuwać wnioski, że Pezet idzie w kierunki emosów. Sami popatrzcie - ci muzycy pokitrani po kątach i trzymający w rękach jakieś instrumenty. Bóg wie co oni mają w futerałach do nich! A Pezio taki smutny jakiś stoi z Noonem i się patrzy.

"Tylko pozerzy tną się Polsilverami. Prawdziwe emo musi się chlastać Gilettem lub tępym i zajebiście gotyckim nożem do korespondencji. Czasem równie tępym i równie zajebistym nożem do masła, bądź też łyżką - ale to już wersja dla hardcorkow."

Fuck, jakieś zbite szkło na stronie Pezia było. Nie wiadomo co to. Jakby ktoś strzelał z karabinu. Najgorsze jest to, że Paweł za nim stał, na szczęście nic mu się nie stało. Żeby tylko nie miał chłopak złych myśli...

"Emo są na ogół zamknięte w sobie i obrażają się, kiedy ktoś zarzuca im, że nie są tacy jak inni. Przeważnie też użalają się na to, że nikt ich nie rozumie choćby z tego powodu, że gdy puszczają głośne bąki to ludzie ich nie rozumieją i wyśmiewają albo np. chodzą po kilka dni w tych samych, dziurawych skarpetkach i nawet gdy nikt ich nie krytykuje, czują się odrzuceni."

Kanye pozwolił sobie na eksperymenty na ostatniej płycie i po czasie wyszło mu to na dobre. Obecnie już raczej nikt nie ma do niego pretensji, że poszedł w bardziej popową stronę. No może troszkę, w końcu wydał trzy świetne hip-hopowe płyty, a tu nagle taka zmiana! Pezet postąpił podobnie zapraszając do współpracy Zjawina. Na zeszłorocznym Nie Pytaj O Nią Eldoki dał trochę remizowe produkcje, tutaj na szczęście jest już bardzie hip-hopowo. Wszystko zahacza o najnowsze trendy z USA - czysta inspiracja Timbalandem jest bardzo możliwa. Najważniejsze jest jednak to, że w przeciwieństwie do innych polskich Cool & Dre z Fruity Loopsa wszystko brzmi świetnie. Od pierwszego remixu, znanego z poprzedniej płyty, "Noc i Dzień" aż po remix "Nieważne". Czy jest to czysta elektronika jak we wspomnianych kawałkach, czy rockowa ballada od Czarnego a'la "Nieważne" jest to aktualnie pierwsza liga producencka kraju. Mes gdzieś już wspominał, że przy produkcji swojej płyty używał pożyczonych klawiszy od Zjawina. Bardzo dobrze, że już mu je oddał.

"Stereotypowy przedstawiciel tej subkultury to nigdy nieuśmiechający się nastolatek z czarnymi, lekko przetłuszczającymi się włosami, grzywką zakrywającą 3/4 twarzy, bladą cerą oraz paznokciami pomalowanymi na czarno. Tyczy się to obu płci; w przypadku samic dochodzi eyeliner oraz tusz do rzęs, który efektownie rozmazuje się podczas płaczu (aczkolwiek również i to staje się domeną emoboyów). Ubierają się w obcisłe ciuchy w ciemnej tonacji, które podkreślają ich cierpienie i ból. Najczęściej posądzani o metroseksualizm."

Z Pezetem jest podobnie jak z Westem. Wszystko kręci się wokół rozpaczy. Teksty są bardzo osobiste, niekiedy przypominające dokonania z drugiego krążka nagranego wspólnie z Noonem. Za szczerość należy się wielki plus. Zupełnie nie pasującym utworem do całego konceptu jest "Noc i Dzień". Remix jest świetny, ale nie wiem co kierowało Pezetem w doborze tego tracka na album. Niektórym może popsuć specyficzny klimat krążka. Świetnie wyglądają "Nieważne" z refrenem Krzyśka Rycharda, "Światła Zgasły", ale jednak największą perłą na całej płycie jest "Spadam". Bardzo osobisty tekst, wspaniale zarapowany z kapitalnym refrenem, który jest apogeum całej EPki. Nawet te "kurwa" w nim użyte już nie wadzi tak samo jak przy pierwszych odsłuchach.

Nasuwają się dwa wnioski. Jeden oczywiście idąc dalej tropem encyklopedycznym:

1. Emo są na ogół zamknięte w sobie i obrażają się, kiedy ktoś zarzuca im, że nie są tacy jak inni. Przeważnie też użalają się na to, że nikt ich nie rozumie choćby z tego powodu, że gdy puszczają głośne bąki to ludzie ich nie rozumieją i wyśmiewają albo np. chodzą po kilka dni w tych samych, dziurawych skarpetkach i nawet gdy nikt ich nie krytykuje, czują się odrzuceni.

2. Ten ważniejszy. Pezet nagrał fajną płytę i wcale nie taką emo jak mogłoby się wydawać. Dawno już nie było takiej płyty, której bym słuchał pięć razy pod rząd. Mocne.

Chcesz uchronić swoje dziecko przed takim losem? Ale skąd wiesz, czy nie jest za późno? Może twoje dziecko już stało się emo?

PS.
Cytaty pochodzą z Nonsensopedii.

Wokale:
Pezet, Małolat, Fame District, Lilu, Krzysztof Rychard.

Produkcja:
Zjawin, Czarny.

Ocena: 7 / 10

11 komentarzy:

  1. Oks / Blacksoul8913 czerwca 2009 19:03

    jaram się tą płytą :) Zjawin zrobił taką muzyke że szok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rockowa wersja Nieważne nie jest autorstwa Zjawina tylko Czarnego, Panie Recenzencie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Oks: też się jaram. Wcześniej chyba tylko The Renaissance z nowości tak długo słuchałem pod rząd.

    Anomim: wróć do tekstu i dokładnie przeczytaj raz jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  4. lyta dobra faktycznie zupelnie nie pasuje kawlaek noc i dzien. Przez niego jest troche mniej spojna. Pezet troche zaniedbal technike i flow na rzecz osobistych tekstow i dobrze bo muzyka rozyrwkowa to byl nie wypal i widac ze chlopak wraca do poprzednich nagran nastepny LP mam nadzieje ze bedzie na poziomie muzyki powaznej

    OdpowiedzUsuń
  5. @anonimowy

    wydaje mi sie ze to "zaniedbanie flow i techniki" jest celowym zabiegiem. on na tej plycie ma wyjebane na wszystko. jest w kurwiony, zalamany. i to sluchac

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie osobiście poziom płyty żenująco niski jak na pezeta. Nieświadome lub świadome odwołania do subkultury emo miały być żartem i subtelną metaforą ,a tu faktycznie po przesluchaniu połowy płyty miałem ochotę się powiesić ,albo podciąć żyły tyle ,że z nudów...

    OdpowiedzUsuń
  7. płyta mi się podoba, ale recenzja nie. emo ludzie często są obiektem szyderstw z mojej strony, ale nie każdy nazwijmy to wrażliwy człowiek jest od razu emo. sam pezet powiedział, że nazwał tak tą płytę, żeby ten emo styl niejako wyśmiać, dlatego osobiście irytuje mnie ciągłe nazywanie go emoboyem. płyta jest dobra i przede wszystkim inna niż wszystko co wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Propsuję płytę, recenzję i ocenę.

    OdpowiedzUsuń
  9. dyniowski: widać, że nie załapałeś o co chodzi. Emo Pezet z mojej strony to ironia, a co do subkultury to się śmiałem z nich i śmiał się będę.

    OdpowiedzUsuń
  10. nie że nie wyłapałem, bo trudno propsować płytę i jednocześnie naśmiewać się z jej 'emowatości', ale no na każdym kroku jak słyszę te porównania do emo to mnie chuj strzela ;P pewnie dlatego tak nie pasuje mi to zestawienie obok emostajlu. mi się ogólnie podobają Twoje pomysły na recki, ja sam chciałem napisać o tej płycie w sposób "mój pezecik i małolaci ;*** znów wydali 3 pioseneczki och ach ech" ale ostatecznie postanowiłem nie robić sobie z tego jaj, nie wiem, mam jakiś nadmierny szacunek dla tego co robi paweł k. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Płyta bez wątpienia bardzo dobra i w zasadzie w temacie oceny nic więcej do dodania nie mam, bo wszystko zostało już powiedziane, a raczej napisane;) Co do kawałka "Noc i dzień" faktycznie zaburza on nieco spójność płyty, ale wg mnie remiks jest o wiele lepszy od oryginalnej wersji. Sam Pezet w jednym z wywiadów mówił, że track "Noc i dzień" został zamieszczony na płycie (w dodatku jako pierwszy), bo jest to swoiste spoiwo, element łączący Muzykę Rozrywkową z Emocjonalną. Taka koncepcja jest średnio przekonująca, jeśli brać pod uwagę tematykę EPki, ale generalnie może się On chyba takim stanowiskiem jakoś wybronić ;p

    PS: Bartkos87, czytuję Cię od jakiegoś czasu. Świetnie piszesz, a ostatnie recenzje utrzymane w ironicznym tonie szczególnie przypadły mi do gustu ;] Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń