
Pete Rock
Soul Survivor
Loud Records, 1998
Dawno, dawno temu usłyszałem "Da Two" Pete Rocka z C.L. Smoothem. Ten utwór sprawił, że postanowiłem sprawdzić dzieło tego pierwszego pt. Soul Survivor. Był to mój pierwszy kontakt z Pete Rockiem, który sprawił że zacząłem wierzyć w miłość od pierwszego wejrzenia (w tym przypadku raczej usłyszenia). Potem przyszła kolej na kolejne produkcje tego pana i dalej utwierdzałem się w przekonaniu, że jest najlepszy. Pojedyncze utwory dla Nasa, AZ, Ghostface'a, całe INI czy przede wszystkim kolaboracja z C.L. Smoothem potęgowały tylko to, że jest w moim mniemaniu najlepszy.
Po różnych przejściach z C.L.'em, w 1998 roku Pete Rock postanowił wydać solowy materiał, na który zaprosił całą ówczesną rapową śmietankę. Jest to jedna z tych postaci, którym się nie odmawia i w ten oto sposób na jednej płycie mamy członków Wu-Tang Clanu, Prodigiego, O.C., Lorda Tariqa z Peterem Gunzem, dawnego kompana C.L. Smootha, Big Puna i Commona. Oprócz nich znalazło się miejsce dla reprezentantów zachodniego wybrzeża, takich jak Kurupt czy MC Eiht. Jedni spisali się lepiej, inni słabiej - nieznacznie poniżej swoich możliwości. Bardzo ciekawie przedstawia się zestaw wykonawców w jednym utworze: Inspectah Deck i Kurupt w "Tru Master", Big Punisher, Common i Noreaga w "Verbal Murder 2" czy Large Pro i Kool G Rap w "Truly Yours ’98". Wszyscy uzupełniają się doskonale, ich dobór jest naprawdę znakomity. Na szczególną uwagę zasługuje także występ pań: Vinja Mojica czy Miss Jones wnoszą duży powiew świeżości.
Za mikrofonem na pewno najsłabiej spisuje się sam Phillips. Nie jest wielkim raperem, ale też zbytnio nie wadzi jakbym mogło się wydawać. Jest przeciętnym MC, jednym z wielu, który wyróżnia się tym, że jest wybitnym producentem. W każdym tracku, w którym rapuje z kimś innym, zostaje przez niego "przyćmiony". Czy to C.L., czy Method Man, czy inny super producent Large Proffesor, który notabene jest także dobrym raperem. Rap gospodarza jest jedynym momentem, do którego można się tak naprawdę przyczepić i szukać dziury w całym.
Jednak nie to u Pete Rocka jest najważniejsze. MC jest może i przeciętnym, ale producentem wybitnym, jednym z najlepszych w historii, a Soul Survivor jest tego potwierdzeniem. Ta płyta jest małą zmianą jego stylu. Już nie sampluje tyle co na wcześniejszych albumach z C.L.'em, próbki zostały w znacznym stopniu ograniczone. Nie ma już także tego "ciepłego" klimatu. Jest brudno i undergroundowo, z mocnymi perkusjami. Są wyjątki jak np. soulowe "Mind Blowin'", "One Life to Live" czy "Take Your Time", ale są one w zdecydowanej mniejszości. Producencko Soul Brothera wspomogli także jego brat - Grap Luva - w "Half Man, Half Amazin" oraz inny wielki i legendarny producent - sam Marley Marl w "Truly Yours ’98".
Pete Rock nagrywał już lepsze płyty. Nie znaczy to, że Soul Survivor jest słabe - jest to duża klasyka, ale poziom np. The Main Ingredient nie został po prostu utrzymany. Poprzeczka wcześniej została bardzo wysoko zawieszona i prawie udało się jej dosięgnąć - a już na pewno w kwestii produkcji. Album najlepiej opisuje zdanie samego autora płyty na początku albumu: real hip-hop adventure. Nie pozostaje nic innego jak tylko zaakceptować te słowa i rozkoszować się pięknem tej produkcji.
Wokale:
Pete Rock, Inspectah Deck, Kurupt, Method Man, O.C., Raekwon, Ghostface Killah, Prodigy, Lord Tariq, Peter Gunz, Large Professor, Kool G Rap, Black Thought, Rob-O, MC Eiht, Carl Mcintosh, Jane Eugene, Vinia Mojica, Miss Jones, C.L. Smooth, Big Pun, Noreaga, Common, Tragedy Khadafi, Cappadonna, Sticky Fingaz, Heavy D, Beenie Man.
Produkcja:
Pete Rock, Grap Luva, Marley Marl.
Ocena: 8 / 10
dobry album ale dziwi mnie że nie masz żadnego albumu DMX'a w pozycji klasycznej np. Grand Champion z 2003 roku. Rozkurwia normalnie ;]
OdpowiedzUsuńkażdy co innego uważa za klasyk
OdpowiedzUsuńNa DMX'a przyjdzie pora, ale na debiut, nie Grand Champ (mimo że dobry album).
OdpowiedzUsuńAnonim: a co? Soul Survivor nie jest klasykiem? Dziwne...
o kurde człowieku ale trafiłem,odpaliłem sobie tą płyte 15 miut temu wchodze na Twojego bloga, a tu o niej właśnie hehe :) klasyk klasyk, a co DMX'a to Grand Champ dobra płyta,ale chyba nie aż taka żeby mówić,że klasyczna.
OdpowiedzUsuńTo ciekawe co za tydzień będzie;) Co do tej płyty to dzisiaj ostro ją przekatowałem - lubię do niej wracać.
OdpowiedzUsuńkażdy ma swoje klasyki dla mnie GC to mistrzostwo ale to moje zdanie, może ktoś się z nim nie zgadzać ;]
OdpowiedzUsuńps. zapraszam do mnie, dopiero zaczynam (od wczoraj :D)
www.rymass.blogspot.com
Bartkos chodziło mi o to , że sam wybierasz płyty do recenzji , a SS Pete'a to klasyk dla mnie ogromny ! zreszta jak prawie wszystko od niego
OdpowiedzUsuńNie zrozumieliśmy się widocznie;)
OdpowiedzUsuńTak jak mówi kategoria: Pozycja Klasyczna. Super płyta.
OdpowiedzUsuń